15 kwietnia 2005

Śmierć bloga

Słusznie zauważył jeden z czytelników, że miernota telewizji to tylko przedsmak degrengolady radia. Ale, proszę mi wierzyć, jest jeszcze gorzej. W słowie pisanym. Szczególnie tym anonimowym, kiedy każdy może napisać co mu tylko ślina na język przyniesie. Tam to dopiero się dzieje. Ludzie albo są tak zmęczeni, że nie kontrolują tego, co piszą, albo są tak głupi, że piszą to, co piszą.

Na www.gazeta.pl jest mnóstwo blogów, czyli takich ludzkich pamiętników, zwierzeń, opowieści w sieci. Ponoć bawią się w to na całym świecie miliony ludzi; nawet znane nazwiska, pisarze, politycy. Ale niestety nie tylko. Posłuchajcie komentarzy do jednego z najbardziej poczytnych blogów w polskiej sieci. Pisze go niejaka Anulina.

Najpierw punkt wyjścia, czyli ona, Anulina, opisuje swój dzień: niedzielny spacer z dziećmi. Założyłam swoje czaderskie przeciwsłoneczne okulary z bladoniebieskimi szkłami. On: czy te okulary coś ci w ogóle dają, oczywiście oprócz tego, że są czadowe, trendi i dżezi?
I rusza lawina spostrzeżeń czytelników. Ktoś o pseudonimie "Grafomania" pisze: to straszny stres być jazzy. Czytelniczka, która nie wiedzieć czemu, po tym jak się przedstawiła ("wsadziłam-se-klamkę-w-oko") nie biegnie na pogotowie tylko siedzi przy komputerze, dorzuca swoje trzy grosze: sprawa wygląda tak, że jak okulary są full wypas, to nieważne, że wcale nie są przeciwsłoneczne na przykład. A mężczyźni nigdy nie mogą tego zrozumieć. "Stranger" prostuje wszystko: full wypas słowami dwoma... Okulary zasłaniają piękne lica, więc dlatego są zbędne. A jak mniej piękne lica zasłaniają, to może i lepiej... Wyzwanie rzuca jednak "Miluszek": mnie nie pobijecie, miałam kiedyś okulary-serduszka. Dla "Wiolinki" to jednak betka: ja miałam kiedyś zarąbiste różowe lennonki, to był dopiero dżizyz marija stajl.

Dość. Dobrze, że głupota nie jest zaraźliwa, a na pewno mniej niż grypa. Najgorsze, że wspólny mianownik, do którego można sprowadzić widza, słuchacza i czytelnika jest tak samo beznadziejny dla każdej z grup. Może trzeba zacząć ich wychowywać, a nie tylko im usługiwać?

1 Comments:

Anonymous Dreamchild said...

Obawiam się, że głupota zbyt często bywa zaraźliwa...
Najgorsza jest łatwość, z jaką jej ulegamy, owo błogie rozprężenie i lenistwo. Po co myśleć? Skoro inni tak mówią/robią/piszą/zachowują się, to znaczy, że tak można, tak wypada, tak trzeba, tak jest cool i inne temperatury. Że tak wygląda życie "na dzień dzisiejszy". A jak "za tydzień czasu" coś się zmieni, to się przystosujemy. Z tłumem szaroburych owiec łatwiej. Czarny baran zbyt widoczny i zbyt samotny. I jeszcze sam myśleć musi. Tragedia!
Zresztą - o wiele łatwiej dyskutować o różowych okularach, niż IKE.
Bo do tego trzeba by pomyśleć.
Samodzielnie.

12:27 PM  

Prześlij komentarz

<< Home