12 września 2006

Karuzela

Tłumacz ma szansę stać się najpopularniejszym zawodem w Polsce. I ja byłbym pierwszym w kolejce do przekwalifikowania, gdyby nie nazwisko pracodawcy: Kaczyński.

Nie wstydzę się, że mimo jako takiego wykształcenia mam ogromny kłopot ze zrozumieniem co panowie do mnie mówią. Myślę zarówno o treści, jak i dykcji Kaczyńskich. Jeszcze Jarosława czasem kumam, bo staram się czytać z ruchu warg, ale Lech maskuje się doskonale. Często odnoszę wrażenie jakby panom nie pozwalano dokończyć obiadu, wystawiano przed mikrofon i dlatego memłają resztki na naszych oczach.

Załóżmy, że w kraju zdążyliśmy się przyzwyczaić do tego bełkotu, dramat zaczyna się za granicą. A od niedawna bracia sporo podróżują po świecie. Ponieważ przez ostatni rok wszystkich do siebie zrazili, teraz próbują odkręcać sprawę. Premier zapewnia w Brukseli, że nie jesteśmy homofobami, zaprasza gejów na wycieczki po Polsce i lekturę „specjalnego homoseksualnego nurtu“ w naszej literaturze, prezydent rusza do Izraela i mało nie przekonuje tam, że antysemicko brzmiący Giertych w istocie sam jest Żydem. Chcą dobrze, wychodzi jak zawsze.

Zgodnie z logiką tych wypowiedzi, mało brakuje, żeby prezydent z premierem zapewniali, że nie są bliźniakami, Giertych z Lepperem mówili o sobie liberał, a rząd chórem ogłosił Niemcom, że nie tylko nie zabierze praw mniejszości, ale wręcz odda cały Śląsk. Przecież to absurd.

Od roku w kraju koncentrujemy się na rozliczaniu przeszłości, żeby wyleczyć kompleksy nowej władzy, a na świecie udowadniamy, że nie jesteśmy wielbłądami. Słowem, mamy rok w plecy. Ci, którzy chcieliby iść do przodu, czują się jak na karuzeli: rzygać się chce, a nie można wysiąść.


4 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Mocne słowa Panie Jarku. Jakkolwiek, zgadzam się z Panem. Zastanawiam się też gdzie są specjaliści od PR-u premiera i prezydenta? Nikt z nimi pracować nie chce? Bo na ostatnim przemówieniu w TV premier siedział niczym, wypisz wymaluj, jego brat, czyli w pozycji na pieska. Ze słów premiera Kaczyńskiego wynikało, że mamy w Polsce raj na ziemi: lepiej się żyje, spada bezrobocie, mamy wzrost gospodarczy, fantastyczny i skuteczny rząd, jsteśmy szanowani w Europie i na świecie itd. itp. Nie wiadomo czy się smiać, czy płakać, gdy się słucha takich bredni.
Pozdrawiam,
Marylka

1:48 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

Drogi "Kamikadze", ktory zostawiles tu swoj komentarz. zapraszam ponownie ale juz bez przeklenstw. wiem, ze o nie w dzisiejszych czasach wyjatkowo lawo ale musimy chociaz my trzymac klase.klaniam sie.Autor

11:37 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Przepraszam, krew w zylach za mocno pulsowala...

Pozdrawiam
(tez Jarek)

12:39 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

Mam nadzieje, ze chociaz panskie inicjaly sie roznia od tych premierowych... pozdrawiam.jk

2:30 PM  

Prześlij komentarz

<< Home