14 września 2005

Antysemita w sutannie


Nie wiem którędy, ale przyszła.

Wsunęła się powoli lecz zdecydowanie.

Zdaje się, że już tu zostanie.

Na pierwszy rzut oka nieśmiała, łagodna, żeby nie powiedzieć czuła.

Nosi się w żółciach, miedziach, czerwieniach przeróżnych hula.

To musi być jesień z tą swoją depresją,

bo inaczej trudno mi pojąć niektórych wariatów,

z ich wrześniową agresją.


Słyszę, że pisowcy planują zrobić całodobowe sądy. Pewnie po to, żeby uwolniony przez nich niedawno zawód prawnika mógł się gdzieś wyżyć. Dlatego wolę uprzedzić, że "wariat" i "agresja" to hasła umowne, niż podzielić los Pawła Huelle (choć wspólna z pisarzem cela byłaby niezłą szkołą warsztatu). Okazało się bowiem, że dla pogrążonego w depresji sędziego z Gdańska, plucie na ludzi z ambony - ulubiona rozrywka prałata Jankowskiego - to mniejsze zło (jeśli w ogóle!) niż prawda o księdzu w felietonie. Wyrok: Huelle ma przeprosić duchownego.

Nie zgadzam się. Według mnie swoimi kazaniami i "instalacjami" w Grobie Pańskim, ksiądz Jankowski sam zniósł granice krytyki. Dlatego wyjście z zakrystii do sądu z pozwem na Huelle było nieporozumieniem. Nie mniejszym niż wyrok. Antysemita i ksenofob, którego nawet sutanna nie powstrzymuje przed strzykaniem jadem na prawo i lewo, powinien się liczyć z tym, że ktoś napisze mu prawdę między oczy. W swoim felietonie Paweł Huelle stwierdził, że ksiądz Jankowski "polskość wymieniłby w każdej chwili na dowolny paszport - volksdeutscha, Irakijczyka czy Rosjanina - gdyby za tym szły piękne szaty, nowe limuzyny, tytuły i ordery". I za co tu przepraszać? Targany depresją sędzia mówi, że "wypowiedzi księdza miały miejsce kilka lat przed artykułem, więc krytyka ze strony pisarza nie musiała być tak ostra". Pomieszanie z poplątaniem, bo felieton to nie jest powstająca z dnia na dzień notatka z sali rozpraw, gdzie odczytywane są tak naiwne uzasadnienia wyroków.

I marne to pocieszenie, że takich jesiennych myślowych miszmaszy pełno w koło. Czytam u Macieja Rybińskiego, że szefowie Polskiego Radia pochowali taśmy z magazynem satyrycznym ZSYP i żadnych nowych odcinków nie będzie przynajmniej do końca października. A potem, jak rozumiem, się zobaczy, bo może nikomu po wyborach nie będzie do śmiechu. Nie tylko na Malczewskiego. Całe szczęście w eter poszły już darmowe reklamówki partii, a w nich nawet "dobieranie się do dupy konkurentom" uchodzi przy zielonym kółeczku w rogu ekranu.

Z całym szacunkiem ale widać, że nawet Kryszak z Majewskim lepszych tekstów nie są w stanie spłodzić. Może wiosną, byle tylko zdążyć przed przesileniem.

2 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

"...To musi być jesień (...)" i do tego momentu zabieram sobie ten uroczy
wierszyk, bo na dalsze rozważania nie mam coś siły. Niech suną te polskie problemy w tle...z rozbestwionym prałatem lub bez.Tak, reklamy partyjne w tym sezonie wyborczym bawią mnie jak nigdy. Takie uszyte na jedną natrętną miarę, ale może tak ma być? Chleba chyba Szymonowi nie zabiorą, zwłaszcza jeśli jest on autorem hasła: "Joanna Senyszyn - Versace SLD:)".

1:19 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Jeszcze tak a propos wyborów. Dziś widziałam plakaty wyborcze a na każdym maleńka naklejka. Podeszłam bliżej. Na naklejce mniej więcej takie napisy: "Zauważyłeś kto ma największe bilbordy?"i pod spodem drugi napis:"Skąd oni mają na to pieniądze?". Autorem był Janusz Korwin-Mikke. To się nazywa kreci PR! :) A taką nakleją opatrzono akurat Jan Marię Rokitę. Nie "strzelano" do wyborczej płotki.

4:39 PM  

Prześlij komentarz

<< Home