Łoby dobre wybory
Marzy mi się prawdziwa pyskówka polityczna. Taka, żebyśmy ja i sąsiadka, która podwędziła mi kwiatka na blokowym korytarzu, od razu wiedzieli na kogo zagłosować. Dlaczego pyskówka? Z braku poważnej rozmowy poważanych ludzi na poważne tematy, niech się chociaż smutni panowie pokłócą o sprawy rzeczywiście dotyczące mojego kraju. Na razie, mimo że nasza demokracja już prawie pełnoletnia, mamy zwykłe szturchańce, dziecinne podstawianie nogi i smarowanie klamek w gabinetach pastą do zębów. Nawet w przedszkolach mają bardziej serio zabawy.
A co ja taki poważny dzisiaj? A jakoś tak mnie naszło. Widzę w kalendarzu, że właścicieli parlamentarnych foteli wybierzemy już za osiemnaście dni, chwilę potem dorobimy państwu nową głowę, a jak się człowiek rozejrzy za dobrym kandydatem, ciemność widzi. Nikim są dla mnie śmieszni liderzy dwaj stojący na czele Samoobrony i LPR. Co gorsza, nawet kiedy odrzucimy skrajności, dalej nie jest łatwo. Demokraci, platformersi, pisowcy, odświeżeni czerwoni lub zieloni, czym dobrym oni mogą zaskoczyć? Różnią się czymś? Przecież wszyscy na plakatach mają wypisane prawie to samo: prawość, równość, sprawiedliwość, szacunek, człowiek, odurzędniczenie państwa. Fajnie, ale to już było. I się nie sprawdziło.
Dlatego właśnie marzy mi się takie spotkanie, jakie w niedzielę mieli Niemcy. Wreszcie uczesana Merkel na przeciw wiecznie opalonego Schroedera. Między nimi dziennikarze i konkretne pytania. Jasne, że nawet wtedy odpowiedzi są dalej ładne i wciąż pustawe ale i tak wiemy więcej niż wynika z hasła "zmieniając siebie, zmieniajmy Polskę". Swoją drogą wara panu, śliczny panie Olejniczak, i od sierpniowych postulatów i od mieszania Polski w swoją przemianę.
Politolodzy mówią, że "kampania na dobre jeszcze się nie zaczęła". No to kiedy, pytam, skoro urny zaraz rozstawią! Młodzież za to się rozkręca i udowadnia, że bardziej jest rozwinięta politycznie niż starszyzna. "Pomyśl, w Sejmie jest 460 miejsc siedzących i również od ciebie zależy, ilu tam usiądzie kretynów" - to są słowa rapera Łony, który zachęca młodych do głosowania. Ma rację. Łoby tylko wybierać z głową, jak mówi moja babcia.
5 Comments:
Jak idę, zewsząd patrzą na mnie ci faceci, a czasem babki z bilbordów. Rozbawiło mnie kiedyś jedno hasło pewnej pani z PSL: "Tanie bilety lotnicze to dopiero początek" (coś tak). Przypomniał mi się wtedy żart jak to biedny emeryt rzucił gazetą wykrzykując: "Cholera znowu jachty podrożyli!" (tak,tak to stary i do bólu pokazywany kawałek Dańca). Wszystkie reklamówki mnie śmieszają. Ja wiem spin doktorzy, niedosłowne wzorce amerykańskie, nośne (krótkie!) hasła i ...nikt nie jest naturalny. A wiszący na siatce i widoczny z mojego balkonu, Wojciech Olejniczak, idący w reklamówce przez salą i zrywający sobie krawat bawi mnie najbardziej.Z jakim impetem to robi! Każdy zalicza "Galę" czy "Vivę!" w cyklu "Tylko u nas, tylko nam (to mówią)" i na tym kończy się debata(?) i tak to się kręci...Pozdrawiam.
Reklamówki śmieszą oczywiście nie "śmieszają":), ale przy felietonie "Łoby dobre wybory " taki lapsus móże ujść płazem :)
Natręt co tu był i co twierdzi, że zdecydowanie będzie tu wracał zostawił dobre hasło: "Always Be Happy"- "Bądź zawsze szczęśliwy" dla polityków: "Bądź zawsze uczciwy". No proszę jaki spin doktor nam się trafił.
Tak a propos wszelkich wielkich wydarzeń, nie tylko wyborów, to widziałam w "Faktach" TVN-u materiał o rewolucji na Ukrainie. Syn prezydenta Juszczenki pławi się w luksusach, premier Timoszenko wydaje pieniądze na drogie ciuchy i urządza wesele córki na zamku w Anglii. Rewolucja nie była "fikcją", choć momentami wyglądała jak produkt": wybór koloru, hymnu, koncerty,światowe media, no powiedzmy,że światowe, tylko to podtruwanie Juszczenko było czymś haniebnym. Tomasz Lis leżał w swetrze w jakimś namiocie, ogólna ekscytacja i ....po rewolucji.Wiadomo,że tam jest okropna korupcja, ale chociaż ta władza mogłaby się trochę powstrzymać.Dla przykładu. Tak na pozytywny początek. Szkoda gadać.
Donald Tusk przyćmił sztywnego Włodzimierza Cimoszewicza w " Co z tą Polską?",ale pokonać Cimoszewicza nie jest trudno, bo on nie ma wdzięku osobistego i takiej miękkości w sposobie bycia. Tusk był przystępny, nie atakujący i bardziej przekonywał(jeśli już ktoś musiał przekonać) do siebie, choć ja nie mam żadnych faworytów, ale zaryzykuję (?) i założę się o piórko od papugi, że to Tusk dokładnie za miesiąc, a może trochę później, zostanie prezydentem.
Prześlij komentarz
<< Home