15 sierpnia 2005

Despotyzm Jana

Kto z państwa znał, choćby ze słyszenia, Jadwigę "Gretę" Jeziorańską? Ja nie. Żałuje, bo z losów żony tak znanego męża, można wyczytać więcej niż z jego autobiografii. W portrecie, który nakreślił w Wysokich Obcasach Jarosław Kurski, czytam jak do domu w Pass Thurn w USA do państwa Jeziorańskich przyjechał przyjaciel pana Jana, ważny człowiek w Białym Domu.

- Jan (nieco ponad 60 lat), co wy tu robicie na tym odludziu? Powinniście przenieść się do Waszyngtonu. Mógłbyś stać się nieoficjalnym rzecznikiem spraw polskich. (...) Masz kontakty w Białym Domu Zbiga Brzezińskiego, który stoi przy głównym ołtarzu. Dla ciebie jest za wcześnie na emeryturę! Rozmowa toczyła się w obecności "Grety". Nowak, choć myślał tak jak Henze, milczał jak grób. Bał się reakcji żony. Zaraz po wyjeździe gościa po dłuższym namyśle powiedziała: - Tu jest mi dobrze jak w niebie i nigdzie lepiej mi już nie będzie, ale nawet raju nie można zamieniać na poczekalnię do śmierci. Jesteś w pełni sił. Za rok będziesz mi tu z nudów po ścianach chodził. Jedziemy do Waszyngtonu!

Wszystko robiła dla niego - wspomina przyjaciółka domu, Maria Michejda.

- Może to cechuje wielkich ludzi, ale Jan był despotycznym i egocentrycznym człowiekiem. Miał dwa oblicza. To publiczne i patriotyczne, i to domowe. Wielkość Jana nie pozostawiała wiele miejsca dla wielkości Wisi, a ona również wiele przeżyła, wiele wiedziała i wiele potrafiła. Czasami jednak czuła się po prostu zduszona. Często się odwiedzaliśmy. Jan zawsze miał wiele do powiedzenia, wspaniale opowiadał. Ale mówił tylko on! Nie dawał jej dojść do słowa! Nawet wówczas, gdy opowieść dotyczyła ich wspólnych przeżyć, czy to z okresu konspiracji, czy też na przykład wycieczek po Europie czy do Palestyny. Gdy tylko Wisia chciała coś dodać, obcinał ją - często w nieprzyjemny sposób.

Tylko kobiety potrafią tak kochać swoich mężczyzn. Słabych, małych ludzi.

4 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Bardzo mi się podoba to ostatnie zdanie.Czasem jednak kobieta powinna przestać być WIELKA. Stać się mała, słaba i gadać. Zwłaszcza jak ma coś do powiedzenia. Tylko czy wtedy będzie ją ktoś kochał? ;))))Na pewno są tacy odważni. Ja wierzę!

9:55 PM  
Anonymous Anonimowy said...

...i tylko kobiety potrafią czytać z oczu, tonu głosu, milczenia, i między wierszami

11:20 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Przeczytałam ten artykuł i mam jakieś mieszane uczucia wobec Jana Nowaka-Jeziorańskiego, abstrahując oczywiście od jego niekwestionowanych zasług dla Polski. Można była kupić Grecie komputer, można było sfinansować wystawę fotografii, kupić perfumy, sukienkę,położyć (tak czasem) WŁASNORĘCZNIE ukrojony plasterek szynki na bułce obok grejpfruta, który ona mu co rano rozkrajała. Wiem, ktoś powie, że nie rozumiem takich wielkich, pełnych poświęceń ze strony kobiety, miłości i piszę o jakiś materialnych głupotach. N-J jakoś tak łatwo się wykręcił obdarzając żonę epitetem, że cierpi na "zespół chorobliwej skromności". Była skromna, co nie znaczy, że nie trzeba było tę skromność czasem rozświetlić jak to zrobił Jan Karski - "perfect gentelmen" (fajne określenie), kiedy docenił żonę Jeziorańskiego. Nieraz dochodzę do wniosku, że każda wielkość (człowieka) powinna być pod (samo)kontrolą.Pozdrawiam.

1:40 PM  
Blogger X said...

Nie moge się powstrzymać od komentarza,choć artykuł jest dość stary :)
Nie rozumiesz Mewo o co chodziło w tej miłości.Człowiek wielki to człowiek,który ma prawo do kaprysów i często ma ich więcej niż inni.
Miłośc kobiety to miłość wielka,oddana,to miłość "pomimo".
Nikt nie potrafi tak pięknie patrzeć w oczy mężczyzny jak kobieta zakochana.ale też tylko zakochany mężczyzna może powiedzieć kobiecie: "zapierasz mi dech w piersiach, Mała".

8:45 PM  

Prześlij komentarz

<< Home