01 sierpnia 2005

Muzeum Życia

W rocznicę Powstania Warszawskiego chciałbym przypomnieć felieton, który napisałem w roku i dniu otwarcia Muzeum Tego Powstania. Wkrótce chciałbym tam wrócić, jak tylko ucichną prezydenckie (Kaczyńskie) przemówienia. Ten człowiek nie przepuści żadnej okazji, żeby zaistnieć.

- Weź tę broń i leć, pomóż im! - nieznajomy głos, który wydał mi tę komendę nagle zniknął. Słychać było tylko szybkie nerwowe kroki człowieka zbiegającego betonowymi schodami do podziemi. Obracałem się nieporadnie na środku starej tramwajowej elektrowni żałując, że nie mam pojęcia o strzelaniu. Nawet tak prostą i znakomicie naoliwioną "Błyskawicą". Nagle pod wysokim sufitem zaczął nabierać tempa zasłyszany już gdzieś warkot. Przeleciał nad głowami wszystkich gości. Niektórzy w niekontrolowanym odruchu pochylili się w lekkim strachu. Padła seria strzałów, pewnie z "Błyskawicy", ale warkot skutecznie je zagłuszył. Nagle ucichł. Znałem ten hałas z wojennych kronik filmowych, tak brzmiały na taśmie stare niemieckie bombowce. Po chwili konsternacji ludzie znów zaczęli mówić do siebie i przechodzić w skupieniu do kolejnych miejsc. Ale ich głosy były ściszone, stonowane, odsunięte na dalszy plan. Jakby nie chcieli się rozkręcać przed kolejnym niespodziewanym nalotem. Wszyscy wytężaliśmy słuch i zerkaliśmy na sklepienie hali elektrowni. Z góry słychać było tym razem bijące serce. Zdrowe, spokojne, nieoperowane. Precyzyjnie tłoczyło krew. Raz za razem, uderzenie po uderzeniu, bum po bum, i znów, i wciąż. Aż do wyjścia, do Muru Pamięci, przy którym słyszymy już bicie własnych serc.

Byłem w Muzeum Życia. Dotknąłem Powstania Warszawskiego. To wyjątkowe miejsce na Woli otwarto w pierwszą sobotę prawdziwie jesiennego już października. Radio mówiło, że tego dnia brama będzie otwarta do ostatniego gościa. Była. Zmierzch potęguje doznania, okrywa wszystko dodatkową tajemnicą. To miejsce niezwykłe, bo w Polsce takiego muzeum nigdy nie było, nikt się nie odważył zaproponować zwiedzającym współuczestnictwa w ekspozycji. A w Muzeum Powstania czujesz się jak w Czasie Powstania. Masz wrażenie, że ktoś wręcza ci pistolet maszynowy i każe pędzić do walki, że zapłakana matka zabitego powstańca wciska ci do ręki jego pożółkłą fotografię, że nagle ktoś prosi byś zamienił się w sanitariusza albo grabarza, że musisz skryć się w piwnicy, bo nadlatują bombowce, że każą ci zbierać puszki z żywnoscia, które zrzucili Brytyjczycy. Wreszcie w Muzeum Powstania czujesz się jak w Czasie Powstania, bo kiedy przyłożysz ucho do metalowej ściany wysokiej na dwa piętra usłyszysz śpiewy i modliwy Warszawiaków, a kiedy do innej rdzawej ściany zbliżysz oczy zobaczysz walki na taśmie filmowej.

Mur Pamięci z wyrytymi nazwiskami poległych powstańców ma - jak ktoś policzył - 156 metrów i jest jedynie w niewielkiej części zapełniony marmurowymi tablicami. 52 metry będzie miała wieża widokowa na terenie muzeum - kiedy wreszcie zostanie dokończona, bo dotąd robotnicy nie byli w stanie się uwinąć. Oby tylko moment zajęło im wyciąganie z ziemi tablicy reklamowej z nazwą "generalnego wykonawcy Muzeum Powstania", bo - generalnie - wstyd.

2 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Tekst bardzo sugestywny.Mnie jakoś tak powstanie zapisało się w serialu "Kolumbowie". Tak zapamiętałam z dzieciństwa. Pozdrawiam.

10:40 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Nie wiem czy wstyd. To muzeum to przecież wielki sukces. Strona polecana przez serwis www.museo.pl

11:44 PM  

Prześlij komentarz

<< Home