Największym jeziorem w okolicy jest Wytyckie, dziś zbiornik retencyjny, tuż przy trasie Lublin-Włodawa, kilka kilometrów za Urszulinem w stronę granicy. Zobaczyłem je właściwie w ostatniej chwili, kiedy wyjeżdżałem z Polesia. To miejsce nie ma nic wspólnego z klimatem kameralnych ścieżek Poleskiego Parku Narodowego. Z dwóch stron zbiornik jest obwałowany. Pozostałe brzegi są zarośnięte trzciną i trudno dostać się nad wodę. Ale mimo to w okolicy stoją domy letników, a nad brzegiem można spotkać miejscowych, którzy przychodzą pomoczyć nogi i podkradają słońcu promienie. Niewielkie punkty w oddali to albo wystające z wody konary starych drzew, albo rybacy, którzy łowią z łodzi. Ponoć trafiają się ponad 20-kilogramowe karpie.
Zwiedzanie Polesia w weekend zmusza nas do niemiłosiernych skrótów. Kto wie, myślałem potem, gdyby minąć Wólkę Wytycką, przejechać obok Durnego Bagna, minąć Zielone Grądy, dotrzeć do Lipniaka i dalej do Pieszowoli? Nie zdążyłem o to zapytać Przewodnika, pewnie znałby prostszą drogę. W Pieszowoli zaczyna się bowiem ścieżka dydaktyczna Perehod (ok. 5 km). Prowadzi przez kilka leżących brzeg w brzeg stawów. Jej największą atrakcją są czaple, gęsi, kaczki, łabędzie. Żeby je skutecznie podglądać, trzeba wykorzystać parkowy schron i wieżę, no i cierpliwość, ale to już z własnych zapasów.
Chciałbym zobaczyć Perehod jesienią, kiedy wokół będzie więcej odcieni brązu niż zieleni, kiedy chłód przegoni najbardziej uciążliwe owady, ale zanim niektóre ptaki wyprowadzą się z Polesia na zimę.
Tekst ukazał się w dodatku Turystyka do GW (24-25.09.05)
1 Comments:
Dziękuję za tę opowieść. Ostatnio odkryłam Rezerwat Ujście Warty, teraz planuję wolne, żeby zobaczyć jak nie zarosło jeszcze Moszne, Pozdrawiam
Prześlij komentarz
<< Home