18 września 2005


Bieszczady po ulewie. Powietrze o pierwotnym zapachu, drzewa wymyte, ziemia przepita ale wszysto szybciutko sie regeneruje. Tak jak my w weekend.

6 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Tak coś z irlandzka noszą się te nasze Bieszczady...po deszczu. Kiedyś znalazłam taki wierszyk na stronie internetowej Ernesta Brylla:" Jestem z Wyspy Zielonej/Ręką Boga stworzonej/Z Irlandii/ Panie za to stworzenie/Przyjm nasze dziękczynienie/Chodź i zatańcz z nami/Polami/Lasami(...).

4:55 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

ladne.Bardziej kobiece niz meskie ale przeciez teraz granice plci juz prawie nie istnieja

8:21 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Ależ istnieją!!! Nawet jeśli moda wokół nas temu zaprzecza. Ale na szczęście to tylko moda...przeminie...tak myślę. Pozdrawiam.

8:34 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

Jak Pani to robi? Tak blyskawicznie reaguje?

8:49 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Jeśli chodzi o fizyczną obecność na blogu i szybkość takiej reakcji to to jest czysty przypadek. Jeśli chodzi o, nazwijmy to pretensjonalnie, ripostę intelektualną, to sama sobie zadaję to pytanie i dali Bóg nie wiem jak to robię. Anioły:) Bez kokieterii. Teraz mogłabym zadać podobe pytanie skąd Pan wiedział, że chciałam napisać kilka słów o Żydach tylko ten tfelieton "Antysemita..." to nie było to do czego bym się chciała ustosunkować, ale piękne zdjęcie grobu jest już dla mnie świetny pretekst. Porozumienie Wodników z tego samego dnia, choć nie roku?:))Dobrego tygodnia.

10:23 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

Dobrego...

11:21 PM  

Prześlij komentarz

<< Home