24 września 2005

Strach pisać o tym miejscu, bo bezludne jest najpiękniejsze. Ruszajmy na Polesie, ale cicho sza...

Wszedłem do Poleskiego Parku Narodowego namówiony przez niewielki "Przewodnik po Polsce" wydany przez "Gazetę". I spędziłem jeden z najspokojniejszych weekendów w życiu. Polesie miało zachwycać bagiennymi krajobrazami, żółwiami błotnymi, śródleśnymi jeziorami i ciszą jak makiem zasiał. Ale to za mało. Mało, bo przecież do żadnego parku narodowego nie skręca się ot tak, z ulicy - jest coś pomiędzy. Ten element magii - kiedy mieszczuch zamienia betonowy chodnik na Marszałkowskiej na drewnianą kładkę w dziewiczym lesie. Dobrze jest być poprowadzonym wtedy przez tubylców - kładą kartografów na łopatki.