06 listopada 2005

Mocherowy rząd

Uprzednio, stawiając kropkę za ostatnim zdaniem, obiecałem sobie, że tym razem o polityce nie pisnę. Nie mam do niej chwilowo słów. Ta wyborcza jesień wielu z nas potraktowała jak wyżymaczka koszule. Strzępy nadziei porwał wraz z liśćmi jesienny wiatr. Nawet w miastach w powietrzu czuć od paru dni zapach gnojówki. Tak więc obiecałem sobie, że teraz będzie o życiu prawdziwym, nie politycznym.

Czy aktor może być lekarzem? Zastanawiam się odkąd przeczytałem felieton Joanny Szczepkowskiej w "Wysokich Obcasach". Miał tytuł "Uwaga", czyli to, czego brakuje bohaterom tekstu, ludziom z ADHD. Masz głowę pełną pomysłów, ale brakuje ci sił żeby je zrealizować? To ADHD. Z przyjemnością umawiasz się z milionem osób i zapominasz? Jak nic ADHD. Gubisz wszelkie możliwe rzeczy? To musi być ADHD. Nie możesz zapamiętać najprostszych spraw? Prześladuje cię Zespół Zaburzeń Uwagi, czyli właśnie ADHD. Szczepkowską zaproszono nawet do radia, jako specówę od roztargnień, ale ona nie leczy, ona tylko stawia diagnozę. I uściśla, że każdy, kto ma ADHD jest roztargniony, ale nie każdy roztargniony ma ADHD. Zaraz, co to ja miałem powiedzieć?

Jeżeli dotrwałeś Czytelniku do tego akapitu, to znak, że jesteś dziś wyjątkowo wyrozumiały. Że z lekkim politowaniem zastanawiasz się o co mi do cholery chodzi i idziesz dalej. Zrobiłem tak samo ze Szczepkowską i problemem ADHD. Autorka między wierszami wspomina o psychiatrach, z których kozetek ADHDowcy ponoć w ogóle nie schodzą ostatnimi czasy. Rodzice zapisują dzieci, żony mężów, pracodawcy pracowników. Wyobraziłem sobie siebie jak mówię do ojca: "owszem, nie było mnie w szkole, ale to bynajmniej nie jest lenistwo, tato, to poważna sprawa. Otóż ja mam ADHD, zapisz mnie do psychiatry". Nie, wolę sobie nie wyobrażać jego reakcji. Napisałem do Szczepkowskiej.

"Czy zastanawiała się pani pisząc "Uwagę", że gdzieś między ADHDowcami żyją/zamęczają się/cierpią ludzie z DHDA? Ja też nie wiem co to jest. Ten skrót nic jeszcze nie znaczy, ale może właśnie tak nazwać chorobę/dolegliwość/przypadłość ludzi odwrotnych. Ludzi nie rozkojarzonych, wiecznie skoncentrowanych, poukładanych do bólu. Ich bólu i bólu ich otoczenia? Klaniam się. DHDAwiec". Nie zapomniała odpisać.

"Naprawdę serdecznie współczuję. W zasadzie wszystko jedno czym jest to, co boli, jeśli boli. Z drugiej strony zazdroszczę, bo wiem tylko jak boli rozkojarzenie. Ale na mojego ADHDowskiego nosa nie jest z panem tak źle. Jeszcze się pan rozkojarzy kiedyś". Trafiła. Cały ten tekst dotąd wynikał z jakiegoś niezrozumiałego rozkojarzenia. Już jestem.

Po pierwszych tej jesieni wyborach trafił mnie szlag. Po drugiej turze prezydenckich zalała krew, po ostatnim tygodniu czuję, że eksploduję. Chyba jutro sam się sobie wtrącę w wiadomości i powiem, co mam na końcu języka. Czytam, że prawie premier, z prawie ministrem sprawiedliwości i prawie koordynatorem od służb specjalnych mieli dwugodzinną prawie audycję w prawie radiu. Na koniec usłyszeli od prawie księdza błogosławieństwo: "życzymy siły i żeby wam się wszystko udało, żeby wszyscy Polacy chcieli wspierać, a nie rozrabiali". Na mnie nie liczcie.

12 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Dobry wieczór po przerwie. Rzeczywiście, dajmy spokój "mocherom". Tylko, że nie wiem co dziś napisać, więc pomilczę:). Pogodnego tygodnia.

9:43 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

Witam. Mocherom musimy powiedziec: NIE! Ja mowie... sobie a muzom. Wzajemnie, dobrego tygodnia. Autor

10:05 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Nawet nie chcę dopuszczać myśli, że Mochery będą z nami długo.Tak podglądam teraz program Kuby Wojewódzkiego z Beatą Tyszkiewicz. Kuba dwoił się i troił, ale nie udał mu się wywiad. Zanudził swojego gościa i widzów. Sam siebie chyba zresztą też. A szkoda. Trudno jest przeprowadzić błyskotliwą rozmowę.

11:39 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Fajnie jak dziennikarze rozmawiają ze sobą na antenie. Jest wtedy swojsko.Dziwna ta lista seksownych. Zupełnie nie moje typy. Bo dla mnie baaardzo seksowny jest Andrzej Chyra (ma to niezydentyfikowane COŚ, a z kobiet hmmm...problem. Danuta Stenka jest bezapelacyjnie piękna, a poza tym seksowna jest ta, która jest tej seksowności najmniej świadoma.Wyjątek robię dla MM (Marilyn Monroe). To archetyp kobiecości...i nadzieja, że nie tylko kobieta przeraźliwie płaska.

6:30 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

...wole jak mam na przeciwko siebie w studiu kogos bardziej pewnego. Wiem wtedy na co moge sobie pozwolic i co mnie czeka z drugiej strony. Wiem, ze wszystko bedzie mialo rece i nogi. Bo swojskosc puszczona na zywiol, wychodzi czasem jak wioska...j

9:29 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Jezeli juz mowa o radiu to zaczelam mocno doceniac polskie radio:) niemieckie stacje radiowe jak i telewizja czesto zadziwiaja swoim poziomem... poza tym ton wypowiedzi jest albo jednakowy przy smierci i weselu albo nad wyraz ekshibicjonistyczny, malo naturalny, czasami wiec lepiej sobie odpuscic sluchania i ogladania czegokolwiek. Na szczescie jeszcze co jakis czas bywam w przygranicznym miescie , gdzie moge posluchac na nowo wylonionych dwoch ulubionych stacji (w kolejnosci PR3 i Zet lub odwrotnie w zaleznosci od nastroju)... i wtedy rzeczywiscie czuc te swojskosc w pozytywnym znaczeniu:)

10:48 PM  
Anonymous Anonimowy said...

No właśnie, jak powiedziała "s.a." jakoś tak poczułam tę swojskość w pozytywnym tego słowa znaczeniu. I zrobiło się przyjemnie. Chciałabym, żeby wróciły audycje tematyczne w radiach komercyjnych.Dobranoc.

12:54 AM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

moga byc nawet nie tematyczne, tez bede szczesliwy...pozdrawiam.Autor

9:21 PM  
Anonymous Anonimowy said...

i oby ich bylo jak najwiecej, a muzyka milym dodatkiem, sluchac jej mozna rownie dobrze z plyt w zaleznosci od potrzeb.Nie to, zebym nie przepadala za muzyka,wrecz odwrotnie.Ale co za duzo...:)Pozdrawiam.

11:46 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Dobry wieczór. Mam takie pytanie związane z radiem. Czy człowiek jak prowadzi program to stara się wyobrażać sobie jakąś konkretną osobę lub osoby czy raczej nie przywiązuje do tego wagi i po prostu mówi. Często dziennikarze radiowi opowiadają, że mają przed oczami kogoś bliskiego, żeby nie czuć tremy przed , w przypadku radia komercyjnego, milionowym audytorium. I z kim bardzo by Pan chciał jako dziennikarz porozmawiać?Ale tak naprawdę nie, że na przykład z Fidelem Castro tylko z kimś realniejszym, z kim choćby jutro przygotowałby Pan wywiad? I kiedy dziennikarz newsowy czuje się spełniony? Pozdrawiam.

12:04 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Poczytywałam sobie czasami felietony Joanny Szczepkowskiej, choć nigdy nie skusiłam się jej książkę.Jeszcze raz zerknęłam na ten tekst. Dowcipnie odpisała:)Ona ma nie tylko dużą skalę możliwości aktorskich, ale także pisze całkiem nieźle.Wysmakowanie i z subtelną ironią.

4:06 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

Szczepkowska pisze miło dla oka, to prawda. Jest subtelna i oszczędna w słowach. Ja to lubię. Ale, przepraszam za określenie, jest też ona lekko nawiedzoną kobietą, która obraca się na granicy zdziwaczenia. To też, czasem, lubię.

Co do spełnienia dziennikarza newsowego, niestety często wiąże się ono z czyimś cierpieniem: śmiercią, zamachem. Dziennikarz newsowy wtedy i cierpi i się spełnia zarazem. Są też inne rodzaje spełnień, bardziej codzienne, ale zależą od znacznie większej liczby osób. W chwili próby jest się na "wojnie" w jakims sensie samemu, w czasie "pokoju" zależy się od miliona innych osób.

11:28 PM  

Prześlij komentarz

<< Home