21 czerwca 2006

Burek Kurski

Kompletna bzdura! Jacek Kurski to żaden bullterrier. To zwykły mieszaniec jest. Mieszaniec polski. Głuchy ale słyszy, ślepy ale widzi, głupi ale mądry. Egzemplarz w istocie wybitny jednak tylko dlatego, że gdzie nie spojrzy, gdzie ucha nie nadstawi, gdzie nie pomyśli tam trafia na siebie. Kurski jest wykoślawionym przykładem dojrzałego narcyza. Przepraszam jeśli obraziłem kogoś tym przymiotnikiem.

Na stronie miłośników bullterrierów wyczytałem, że psy te są "jak dziecko, wymagające ciągłej bliskości swoich najbliższych, potrafiące godzinami bawić się i wygłupiać, od czasu do czasu urządzając sobie przebiegi po mieszkaniu, odbijając się od wszystkich ścian i mebli". Zgoda, jazdy po bandzie, w których bryluje Kurski są typowe dla bullterriera ale już mielenie ozorem dla samego mielenia każą nam zakwalifikować go do burka pospolitego.

Wizja Kurskiego wygląda w skrócie tak: usłyszał, że PZU wymyśliło hasło "Stop wariatom drogowym". Psychiatrzy (im chyba też potrzebna kozetka) uznali, że to hasło obraża wariatów i poprosili PZU o rezygnację z akcji. Firma posłuchała i ponoć za bezcen odsprzedała miejsca na plakaty "prezydentowi Tuskowi". Platforma - jak zawsze ostatnio - spóźniona jak diabli odpowiedziała, że zamiast wariatów wisiał kandydat Lech Kaczyński... Sprawdza wszystko prokuratura. I nawet jeśli Ziobro i jego ludzie robią wokół tego cyrk nie z tej ziemi (jak to mają w medialnym zwyczaju) poczekajmy aż prokuratorzy skończą robotę. Nie chodzi bowiem o to, żeby oczyścić Platformę, chodzi o najprostszy standard: politykę z najmniejszą ilością błota.

Problem Jacka Kurskiego polega na wyznawanej przez niego zasadzie: mam język, to go używam. Tylko, że rozum, który przecież nie jest zbyt oddalony od jęzora, powinien wyprzedzać słowo o metr. Wtedy wszystkim żyłoby się przyjemniej. Rozum podpowiadałby: to, że umiesz mówić, nie znaczy, że masz bredzić na prawo i lewo. Tym bardziej, że z konsekwencjami dla polskich bredotów kiepsko. Są wyjęci spod prawa.

Jednym słowem: stop wariatom z pisu! Mieszańcowi Kurskiemu dodatkowo mówimy: siad!

4 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Kurski bulterrierem być nie może, bo to owszem niepiękne i zawzięte zwierzęta, ale jednak inteligentne i samodzielnie myślące.

Zastanawiam się na ile jeszcze może sobie pozwolić, zanim trafi do podobnej przegródki co Gasiński.

Jednak nawet on nie obrzydzi mi tej rasy. Kiedyś, jak będę już stateczną matroną z pełnym rodzinnym stadłem kupię sobie bullterriera i "będę go kochać, będę go głaskać, będę go przytulać i będę go nazywać George"... a nie Jack.

7:36 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Aby do konca sie przekonac, czy Kurski bull terierem jest proponuje spotkanie - w pokoj bez klamek i okien, pan K. kontra głodny i srednio ułożony, skrzyzowany z Dogiem Argentynskim, przyjemny Piesio. Wynik da nam jednoznaczna odpowiedz.

5:18 PM  
Anonymous Anonimowy said...

szkoda psa - w odróżnieniu od przeciwnika nie jest jadowity :)

11:31 PM  
Anonymous Anonimowy said...

jasne!!!! masz racje szkoda psa!!!! tak sie tylko rozmarzylam nad tym, ile taki piesio moglby dla nas zrobic dobrego:)

12:12 AM  

Prześlij komentarz

<< Home