10 maja 2005

Schizofrenik Belka

Kocham schizofrenię, chciałem ogłosić jeszcze kilka dni temu. Wydawało mi się, że oryginalnie jest żyć w kraju, którego najnowszą polityczną historię piszą schizofrenicy. Tacy, co to zjawiają się w kilku światach jednocześnie. Już nawet przygotowałem sobie ściągę z przyczyn i objawów choroby. Dowiedziałem się, że narazie nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: co wywołuje schizofrenię, ale hipotezy się plenią. Raz są to czynniki genetyczne, innym razem środowiskowe, czasem u chorego zaburzona jest równowaga neuroprzekaźników albo do głosu dochodzą sytuacja rodzinna lub stres - nagły albo przewlekły. Jeszcze gorzej z objawami, bo ponoć można je podzielić na pięć kategorii: pozytywne, negatywne oraz zaburzenia nastroju, myślenia i zachowania.

Za mistrzów schizofrenicznego gatunku postrzegałem dwóch panów, niech będzie trzech, przy dokładniejszym liczeniu: Kaczyńskiego (w dwóch odsłonach) i Belkę. Ale potem doszedłem do wniosku, że przecież całe to towarzystwo podpada pod przytoczoną wcześniej definicję. Szczególnie, że - jak tłumaczą znawcy - symptomy pozytywne schizofrenii to nie są, broń Boże, dobre objawy, to zwykłe omamy i urojenia. No ale wszyscy mnie nie obchodzą, nawet Kaczyńscy już przynudzają mamrotaniem pod nosem. Noskiem, przepraszam. Ostał mi się ino Belka.

Podobał mi się ten człowiek. Za bezkompromisowość, zdecydowanie, jasną wizję swojej pracy, za mówienie wprost, za perfekcyjne odgrywanie "bycia ponad to bagno", za szczerość do bólu, za to, że umiał powiedzieć do sejmowego tałatajstwa "do roboty". Wreszcie za to go szanowałem, że jak czegoś nie wiedział (albo wolał nie wiedzieć), to nie kręcił, nie oszukiwał. Podobał mi się kiedy, nie wprost, strawestował Wałęsę mówiąc, że nie chce ale musi rządem kierować do wyborów. Także w jego kpiarskim stylu było przystąpienie do partii, która jest w opozycji do jego rządu, w końcu, jak mówi marszałek Nałęcz, jest maj - każdemu wolno kochać. Ale Marek Belka przesadził. Zawiódł moje zaufanie.

W niedzielę mówił do kombatantów, że "chciałby wierzyć, że padną tam (w Moskwie) uczciwe słowa prawdy o bohaterstwie lat wojny, ale i o zdradzie i o zniewoleniu lat powojennych. (...) Zło trzeba nazwać złem, a dobro - dobrem. Te słowa należą się także Polakom." W poniedziałek, już po dumnym i mocno wybiórczym występie Putina, Belka zapytany co sądzi o milczeniu na nasz temat, odparował "nie słyszałem, nie będę komentował".

Ja też byłem zdziwiony, że moskiewska parada zaczęła się tak wcześnie rano, ale, na szczęście, nie jestem premierem. On ma obowiązek słuchać takich przemówień, a przynajmniej o nich słyszeć. Chociaż tyle, "szefie" rządu. Chociaż tyle.

10 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

A ja z kolei odnoszę wrażenie,że nie mamy premiera.Jest a jakby Go nie było.Ale takiego paradoksu jak my mamy to chyba w żadnym kraju nie było jeszcze:szef rzadu jest w partii której niema nawet w parlamencie.On nigdy nic nie wie,On nigdy nic nie słyszał...
Pozdrawiam,słuchacz Przemeqq

1:57 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

a moze on znudzil sie juz sam soba i ma sie serdecznie dosc?

2:20 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Niewykluczone Panie Jarku :)

9:33 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Wiem, że nie o tym pisałeś, ale pozwól, że się odrobinkę przyczepię:
(czepianie)
To "sejmowe tałatajstwo", Jarku, sami sobie wybraliśmy.
(/czepianie)
Pozdrawiam :-)

11:31 AM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

o przepraszam,jako dolnoslaski "przesiedleniec",bez zaswiadczenia,w poprzednich wyborach nie glosowalem.madry Polak po... wyborach

11:57 AM  
Anonymous Anonimowy said...

dolnośląski "przesiedleniec"?..hm...a w którym z dolnośląskich miast urzędowałes jeśli można wiedzieć? :)
p.s. a najlepszym komentarzem na temat polityki będzie...brak komentarza...

5:40 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

w ktorym to ja dolnoslaskim miescie nie urzedowalem!zaczalem w Bielawie, a potem szedlem jak perz

6:10 PM  
Anonymous Anonimowy said...

hm...to pewnie w mojej mieścinie też byłeś [Wałbrzych]...a Bielawa..cóż...ładne miasteczko :)

10:17 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Ale premier nie ma wcale obowiązku słuchać przemówień Putina czy innego prezydenta. Jednak gdy powiedział "nie będę komentować", pewnie mógł to być rodzaj kpiny z Putina, arogancji w stosunku do jego milczenia. Belka nie musiał przecież dokładnie słuchać jego wystąpienia, ale mógł wiedzieć, że Putin przemilczał sprawę.

6:36 PM  
Anonymous Anonimowy said...

No cóż. Czytam ten blog pierwszy raz. Jestem kompletnie zaskoczony. Coś nas połączyło jak widzę nie wiem jakim cudem. na razie proszę o dyskrecję. dziękuje mirek

5:40 PM  

Prześlij komentarz

<< Home