23 czerwca 2005

Chorwacja

To mini-przewodnik wakacyjny dla tych z państwa, którzy planują wakacje w Chorwacji. Napisałem go rok temu tuż po powrocie stamtąd.

Skoro panie lądowały na Wenus a panowie zbudzili życie na Marsie, to Chorwaci musieli spaść z Księżyca. - A to co? - pytają znajomi znad zdjęcia chorwackiej wysepki. - To pole uprawne, choć nieuprawiane - odpowiadam. Rolnikom szkoda nerwów. Szanse na to, że urośnie tam cokolwiek poza kopcem mrówek są znikome. Skrawki suchej jak biały pieprz ziemi poprzedzielane są murkami z kamieni w kolorze pleśniowo-szarym. Między poletkami widać jedynie osty lub inne kłącza, w każdym razie coś, co wytrzyma skwar i wiatr. Ciągną się te metrowej wysokości płotki od jednej zatoczki do drugiej, czasem przez kilometr, innym razem krócej tak, że można wyraźnie dostrzec oba krańce lądu. Księżyc - jak mówią znawcy - to jedyne poza Ziemią ciało niebieskie, na którym przebywał człowiek. I mogę się założyć, że Neil Armstrong wywieziony w opasce na oczach na jedną z chorwackich wysepek, miałby po zdjęciu przesłony poczucie deja vu.

Kosmicznie twarda jest tam ziemia co sprawia, że rozbicie namiotu w miejscu wymarzonym przez siebie i oznaczonym przez konstruktora naszego poliestrowego domku jest kosmicznie trudne. Szpilki już po chwili stukania w nie tracą kształt. - Panie! Każdy to ma. Tu się trzeba rozbijać gwoździami. O, takimi długimi - pokrzykiwał na mnie pewien nieznajomy rodak, rozkładając ręce w odległości mniej więcej 30 cm jedna od drugiej. Przyszedł zapytać "gdzie tu jest recepcja" choć ceny wisiały tuż za jego plecami. Oj kosmicznie dużo w Chorwacji Polaków. Znaki rozpoznawcze większości: zdezelowana przyczepka kempingowa marki Niewiadów, niezrozumiała nerwowość, komentowanie wszystkich i wszystkiego połączone z nienaturalnie głośnym wyrażaniem myśli. Wciąż - niestety - przypominają dzikusów puszczonych nagle na wolność, po latach przymusowych wyjazdów nad zimny Bałtyk.

Kosmicznie drogie jest w Chorwacji paliwo. Znalezienie stacji z ceną inną niż 7,18 kun (trochę ponad 4 zł) za litr benzyny jest kosmicznie trudne. Podobnie jak jazda po tamtejszych zakrętach. Na Magistrali Adriatyckiej kosmicznie ciężko jest wyprzedzać a przecież jazda 50-60 km/h za Niemcem / Włochem / Austryjakiem / Holendrem z łodzią na kółkach jest nie mniej kosmicznie męcząca.

I jeszcze ktoś w tym Kosmosie pozazdrościł Ziemianom Wieży Babel i tak sprytnie wymieszał czeski ze słowackim, słoweńskim i chorwackim, że trudno czasem rozpoznać kto do nas mówi. Szczególnie po Rakiji (ichnia mocna wódeczka ze śliwek, winogron lub brzoskwiń). Kosmicznie łatwo ją dostać, prawie jak mandat za szybką jazdę albo wolne miejsce na parkingu w Dubrowniku. I jak kosmicznie smakuje pomagając wrócić teraz do rzeczywistości. Ja nie chcę na Ziemię!

11 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

ja byłem 2 lata temu w Splicie...było super...
a...pozwolicie że jeszcze się przyczepię- zauważyłem [o ile mnie moja pamięć ortograficzna nie myli] mały błąd :)... w słowie "Austryjakiem"..czy nie powinno być "Austriakiem"?
ale to tak na marginesie :-)

10:23 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

Wychodzi na to, ze jedna i druga forma poprawna...

10:29 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Widziałam, że na tych poletkach poprzedzielanych murkami z kamieni pasły się owce. Więc może to pastwiska?

6:08 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Asv- a może to nie były owce tylko zmutowane kurczaki? ;)

8:22 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Nigdy nie byłam w Chorwacji, choć słyszałam, że jest tam pięknie. Prawie w każdym Pana felietonie natrafiam na zdanie, przy którym wybucham śmiechem (tu porównanie "Amstrong" i... )co ważne w tej czasem smutnej rzeczywistości. Nie jest łatwo pisać felietony. Wielu dziennikarzom ta sztuka się nie udaje, choć myślą, że tak (vide Kuba W., a i inni też polegają). W felietonie musi być temat i tzw. formalny koncept;) czyli smaczki słowne lub obrazowe, które są takim "clou" tego rodzaju tekstu. Mój mistrz gatunki to Jerzy Pilch. Jego siłą jest ironia i sarkazm, czasem dystans. Nie wszystkie felietony ma równe, ale ogólnie trzyma wysoki poziom. Pan ma w swoim pisarstwie, mam na myśli felietony, nie luźne zapiski, taką łagodną drapieżność( łagodną, bo nie pastwi się Pan bez powodu nad obiektem)i takie ojcowskie albo patrialchalne ;) "załamanie" rąk nad Nami czyli społeczeństwem, choć dostajemy też chwile "oddechu" przy pięknych, pełnych oddechu zdjęciach.Dobranoc.

11:18 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Mewo-lepiej bym tego nie ujął :)

7:08 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

Coz ja moge... klaniam sie Czytelniczce i polecam w przyszlosci...

8:55 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Ja również się kłaniam. Zostanę przy radiu, a na felietony poczekam w wydaniu książkowym. Dla mnie bezpieczniej. Na długo jak nie na zawsze pozbawiam się przyjemności komentowania. Przepraszam za ilość wpisów :)

9:10 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

Czytam wlasnie Panstwa wymiane zdan i nadziwic sie nie moge. Zastanawiam sie: po co to wszystko? To nie mialo byc miejsce klotni, a jedynie wymiany spokojnych mysli. Nie zniechecajmy sie, prosze.

9:13 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Jarku, nie uwodzą mnie kłótnie ani różnej maści konflikty. Wręcz przeciwnie. Od jakiegoś czasu czytam Cię codziennie, pozostając jednak niemym gościem tego bloga. Uznałam, że warto napisać, iż drex to kobieta, bo uznano mnie za faceta. Żaden problem, ale dałam sprostowanie.I na tym miało się skończyć moje pisanie pod tamtym wątkiem. Mewa zainicjowała dyskusję /to było miłe/ o spotkaniu 2 płci /w sieci i nie tylko/. Wdzięczny temat. Ale jeśli osobą, która zaprasza do rozmowy, kontynuuje ją, pisze potem, że druga strona pisze bez sensu, to wybacz- ale musiałam zareagować.
Odwróćmy sytuację - że ktoś Mewie lub Tobie stawia taki zarzut. Na pewno byłaby odpowiedź.
Tak jak dałeś answer a propos tezy, że wszyscy faceci to geje.

I pytanie: czy moja reakcja na ten zarzut jest reglamentowaniem czyjejkolwiek aktywności tutaj? Absolutnie nie. Po prostu przeczytałam słowa, że drex pisze bez sensu.
Miałam prawo zareagować.
Ogromnym dla mnie dyskomfortem było to, że dzieje się to u Ciebie na blogu, ale niestety tutaj też zarzut padł.
Zauważ, że chciałam zastopować tę wymianę zdań, pisząc, żeby już nie kierowano do mnie postów, bo nie jesteśmy u siebie i kończymy ten temat. Ale ta prośba została zlekceważona. Why?

I powtórzę: moja odpowiedź na hasło o bezsensowności mych myśli, w żaden sposób nie może być odczytywana jako reglamentacja aktywności na blogu. Jeśli ktoś tak to odczytał, niech nie obarcza mnie za to winą. Bo to naddana interpretacja i wniosek.

Bo może jest tak, że to mnie powinno się zakneblować i odebrać prawo do wyrażenia swego zdania na postawiony mi personalnie zarzut, dodatkowo bardzo nietaktownie sformułowany.

Jeśli tak, to wybacz że poczułam się tu suwerennie.
Ciepło pozdrawiam:-)

2:20 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

Alez Prosze Panstwa,to miejsce tak samo moje,jak i Wasze!Gdybym nie chcial czytac komentarzy czytelnikow,gdybym nie chcial goscic tu nikogo poza soba samym,to po pierwsze nie dolaczylbym do wpisow mozliwosci ich komentowania,po drugie zas byloby strasznie nudno.Prosze Panstwa o dystans.W kazdym wymiarze.Mocno pozdrawiam

8:51 AM  

Prześlij komentarz

<< Home