06 czerwca 2005

Niebo na Ziemi?

Kto powiedział, że lepiej by pamiętniki pisały kobiety? Pisanie nie zna płci. Nie rozpoznaje czy słowa płyną z głowy czy z serca. Czy autor korkował swoją butelkę z listem na plażach Marsa czy Venus. Potrzeba pisania bierze się ponoć z nałogu czytania a więc On i Ona mają do pamiętnika równe prawa.

Powrót z weekendowego oddalenia jest jak nagła zamiana Nieba na Ziemię. Błyskawiczna, w tempie ławicy ryb. Przed sobotą podział na stare i nowe jest oczywisty. Potem nerwy, zmęczenie, histeria są nam powoli coraz mocniej obce, czujemy jak rodzi się nadzieja na wyspany poranek, spokojne śniadanie, leniwe godziny nic-nie-robienia. Ma być cudnie. Jest cudnie.

Powrót boli. Zatyka. Zamyka. Ale musi nastąpić, żebyśmy zobaczyli jak wiele jest życia wokół nas. Jak wiele tracimy między poniedziałkiem a piątkiem. Jak niewiele mamy wtedy życia dla siebie. Prostego. Prawdziwego. Płynącego w normalnym, naturalnym tempie.

Tylko jak utrzymywać przy życiu tę prostą świadomość?

5 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Czytał Pan "Duklę" Stasiuka? Bez akcji i bohaterów, ale z poetyckim opisem wszystkiego, co wokół. Deszczu, słońca, mrozu, burzy, dnia i nocy... Dziwiło mnie to jak można tak sugestywnie i trafnie opisać przyrodę.Coś, co ja zamknęłabym w banalnych zdaniach, tam żyło jeszcze piękniej niż w rzeczywistości. Przyszła mi do głowy "Dukla", kiedy tak zerknęłam i na zdjęcie i na te kilka słów. Te "skanseny" przyrody napełniają takim bezbrzeżnym spokojem. Ale proste życie chyba już nigdy nie będzie naszym udziałem na co dzień. Myślę, że zabrakłoby nam odwagi. Będzie tylko, czasem realizowaną tęsknotą.

9:49 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

Dukla, Stasiuka mowi Pani, zerkne z zaciekawieniem. W tym wlasnie wolnosc, mysle sobie, ze mozna zyc (nie tylko w czysto zlotowkowym sensie) z pisania o przyrodzie, wolnosci, czasie, rzeczach najprostszych z najblahszych

10:11 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Jeśli kiedyś będzie miał Pan ochotę to proszę kupić "Duklę" to taka kwadratowa, czarna książka z rysunkami Kamila Targosza. "Duklę" się sączy, nie czyta. Można czasem darować sobie rozważania o czasie, które, według mnie, są tam mało zrozumiałe, można nawet przeskakiwać wątki, skoro nie ma fabuły... A opisy są piękne. O choćby to: "Z początkiem września wszystko się zmieniło. Zupełnie tak, jakby niebo miało wnętrze. Jednego ranka błękit pękł i wypuścił wiatr pomieszany z lodowatą ulewą" a z końcem września wystarczyło "wyjść z domu, przejść dwadzieścia kroków i zamiast sielskiego zaułka, zamiast szpaleru starych drzew był tylko pożar, słupy ognia i gorejące krzewy. Płomienie wędrowały z głębi ziemi i przez grube pnie jaworów, lip i kasztanowców tryskały w niebo jak rozżarzone pióropusze". Tak widział jesień i pojawienie się kolorowych liści. Przynajmniej ja to tak zrozumiałam. Ja sobie tego Stasiuka nazwałam tak na własny użytek "macho o duszy poety". Bo wygląd ma taki samczy ;) Nie zaczytuję się w jego książkach, bo męczy mnie brak akcji i bohaterów, choć dla opisów robię wyjątek. No i czasem pośmieję się z jego zadziornych artykułów. Kiedyś napisał tekst "Prawo do negacji" ("GW"), w którym stwierdziwszy w swoim pokoju (cytuję) burdel – zinterpretowany jako podświadomą niechęć wobec jednoczącej się Europy – postanowił go sprzątnąć, by dostosować swój pokój do standardów Unii Europejskiej. Dobranoc i pozdrawiam.

11:12 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Nie wracajmy nigdy...

11:15 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

Ladne te "stasiukowe opisy".ciekawe co pisalby o deszczu,ktory go wyrywal ze snu dudnac w metalowe parapety?dobrej nocy

11:22 PM  

Prześlij komentarz

<< Home