15 maja 2005

Dbajmy o pamięć

Lubię ludzi, którzy z reguły milczą. Zabierają głos tylko wtedy, kiedy mają coś mądrego do przekazania. To rzadkość. Dlatego tak spodobał mi się wywiad z Tadeuszem Konwickim (Bikont i Szczęsna, Gazeta Świąteczna). Są trzy cytaty, które warto powtórzyć.

1. Pamięć to w tej chwili nasz najbardziej anemiczny organ. Popatrzcie ilu współczesnych pisarzy, którzy odeszli, dziś nie istnieje, przepadli.

2. Anegdota antyradziecka: Zesłaniec, bezludna wyspa, rozpadająca się chata, 40 stopni mrozu,. Stukanie do drzwi, ten otwiera, a tam taki sam zesłaniec jak on, tylko z wyspy obok. Pyta, co słychać. Toczy się dialog: - Była wojna, straszna wojna. - A kto z kim walczył? - My z Niemcami. - No i kto wygrał? - My. - Szkoda - odpowiada zesłaniec z sąsiedniej wyspy.

3. Niestety to już nie anegdota: Doświadczenie uczy nas, że ci, którzy odznaczyli się prawdziwym bohaterstwem, często są zapominani, a na historycznej scenie brylują hałaśliwi i krzykliwi hochsztaplerzy.

16 Comments:

Blogger Jarosław Kuźniar said...

blog "zaangielszczony",bo ukazuje sie za granica.blogowe mozliwosci w Polsce sa niestety skromniejsze technicznie...

7:40 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Przepraszam za natrętne pytanie, ale czy blog ukazuje się za granicą po to, by przeczytali go tamtejsi Polacy czy że lepiej technicznie się go prowadzi stamtąd? Może nie potrzebnie wtrąciłam się w te kropki. Wszak to blog męski. I nie musi być całuśny, co my kobiety lubimy. Pozdrawiam :)

9:09 AM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

on jedynie ukazuje sie na zagranicznym serwerze ale jest polski.z krwi polskiej i kości nie mniej ojczystej...

10:06 AM  
Anonymous Anonimowy said...

"Ok" już wszystko jasne. Zresztą padłam na tej angielszczyźnie, tak "rozumnie" ;)klikając, że podświetliłam się jako "bloggerka" czyli właścicielka bloga, którego nie mam. Swoją drogą moda na blogi wśród dziennikarzy to taka sprytna i pożyteczna ucieczka od radia tylko "granego". Nie da się już na antenie, to jesteśmy w "-necie". Jeszcze kiedyś myślałam, że może to jest zbyt, bez złośliwości, "ustawione", ale jednak nie można prowadzić zapisków (w ogóle) bez potrzeby, że tak powiem serca i weny ;) nawet jeśli coś rodzi się z zamysłu, powiedzmy marketingowego. Co nie jest jakimś zarzutem. Pozdrawiam :)

12:02 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

prosze mi wierzyc,daleki jestem od marketingu a juz od automarketingu szczegolnie.niedobrze,bo to we wspolczesnym swiecie cenna zdolnosc.ale nie zaluje,ze jej nie posiadam.pisze sobie,bo lubie slowo.a slowa,jak Pani slusznie zauwazyla,coraz mniej...

12:35 PM  
Anonymous Anonimowy said...

To bardzo się cieszę, choć ja niczego Panu nie zarzucałam, tylko głośno myślałam. Ja również nie odnajduję się w nachalnej autopromocji, bo najzwyczajniej w świecie chce mi się wtedy z siebie śmiać. Oczywiście do czasu, kiedy się orientuję, że to nie ja w życiu wygrywam. No cóż, słowa się rzeczywiście zminimalizowały, ale za to mają szansę na ekspansję w dziennikarski blog. W sumie formę dość ciekawą, bo muszącą trzymać poziom, styl i fason w odróżnieniu od niektórych blogów prywatnych.A słowo pisane jest pojemniejsze (bo mniej ograniczone przez czas) niż mówione. I może narodzą się nowi, radiowi, felietoniści...

1:57 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

...zeby tylko czytelnicy byli...pozdrawiam

2:16 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Aaaa.... ich to już trzeba skutecznie zwabiać ;), a czasem rozpieszczać inwecją, humorem, trafnością i oryginalnością spostrzeżeń. Więc powodzenia!!!

2:29 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Ten anonim to też ja-MEWA.Tylko przez ten angielski znów coś źle nacisnęłam ;(

2:31 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

Tak jest!dziekuje

2:32 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Proszę!;). No i już kończę,bo się nie rozstaniemy:). Uśmiechy!!! Mam nadzieję, że się "wcisnę" dobrze, a nie jako "anonimus". Ale to ja-mewa. Jakby co;)

2:41 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Tez zauwazam pewna "ewolucje" wsrod dziennikarzy, prowadzacych audycje spisujacych swe myśli w dziennikach interenetowych. zjawisko to przyjmuje z aprobata, jesli nie moge tego dostac w radiu to chociaz tutaj in virtual reality

3:53 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Ci hochsztaplerzy, Jarku, jakoś bardzo szybko się od siebie uczą, zauważyłeś? Jeszcze niedawno tylko jeden lepper był w okolicy, a dziś okazuje się, że giertych ma na drugie jędrek. I na dodatek tak samo nieduoczony, choć niby po studiach.

4:22 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

bardziej mnie martwia hochsztaplerzy z innych scen...ale ci, o ktorych piszesz rzeczywiscie jednej sa barwy...

4:25 PM  
Anonymous Anonimowy said...

wreszcie zjarzyłem 15 maja imieniny Zofii

5:25 PM  
Anonymous Dreamchild said...

Przetrwają najsilniejsi; przetrwają najsprytniejsi...

2:13 PM  

Prześlij komentarz

<< Home