16 czerwca 2005

Savoir-vivre

Nie wszyscy urzędnicy są do bani. I wcale nie myślę, w tej chwili, o Lechu Kaczyńskim. Jestem pełen podziwu dla ministra nauki, który wynalazł gdzieś i dał u siebie etat dyrektora generalnego tak pomysłowej osobie jak Krystyn Weremowicz. Imię godne pozazdroszczenia, podobnie jak wiedza Weremowicza na temat dobrego wychowania. Jak doniosła "Rzeczpospolita" to pod okiem pana Krystyna, a kto wie może nawet spod jego tajnego pióra, wyszła w resorcie broszura na temat manier. Tych najlepszych oczywiście i najprostszych, z którymi zawsze najwięcej kłopotu.

"Przy każdym wskazany jest uśmiech i skinienie głowy". Albo: "uprzejmość wyraża się w jednakowo dla wszystkich ujmującym ukłonie". Czyli krótko mówiąc: "uśmiechaj się i daj się lubić". One nie są głupie, te rady: "widząc na korytarzu kierownika, ukłoń się i zejdź z kursu kolizyjnego". Autor poradnika zasiedziawszy się w bufecie zauważył, że największe braki wyłażą w czasie obiadu, stąd kolejna, bardzo pobudzająca wyobraźnię, uwaga: "przenosić potrawy do ust, a nie odwrotnie". No i samo życie: "nieświeży oddech może mieć znaczący wpływ na to jak postrzegają nas inni". Choć wolałbym coś prostszego, na przykład: jak nie wyszorujesz zębów, nie będziesz miał nawet szansy być dostrzeżony, to jednak doceniam walkę Weremowicza o jakość polskich urzędników. Radzi on im: "strój dobrze ubranego człowieka ma być dopasowany do figury i typu urody". Dlatego "nie może zbytnio opinać ani wisieć na pracowniku". Cudowne, prawda? Dalej jest już coraz bardziej ludzko, coś w stylu: jak nie założysz paska do spodni, ktoś może zobaczyć twoj goły tyłek. Dla pań zaś rada: żurnale przeglądaj w kolejce do manicurzystki, w robocie miej przed oczami umiar. I wreszcie najpiękniejsza z pięknych rad, nie wiem dlaczego zapisana na końcu: "do gości odnoś się z szacunkiem, unikaj zwrotów ". Żeby tylko dało się upilnować przestrzegania regulaminu.

Niewykluczone, że Krystyn Weremowicz szedł w sobotę w słynnej, niestety, stołecznej Pardzie Równości. Musiało tam być zresztą sporo Yg (od polskiego Iga), Patryków, Szymonów i Sergiuszy. Ale widziałem, że zaplątali się także Kazimierz, Tomasz oraz Izabella. Chcieli ponoć sprawdzić jako to jest być przez chwilę gejem i lesbijką. Pięknie było (na paradzie), choć nie wiem, dlaczego być musiało. Uprzedzając nadciągające ataki przyznaję: jestem hetero z krwawiącym językiem. Ugryzłem się, żeby nie napisać, co naprawdę myślę. Dla mnie ta homo-szopka to była czysta prowokacja, zrodzona z nudów i czerwcowego zimna. Kiedy patrzyłem jak policja pałuje wrzeszczących chuderlaków przyszedł mi do głowy króciutki, mocno uładzony jak na możliwości słowa, poradnik savoir-vivre dla Roberta Biedronia (to szef czy inny rzecznik paradujących).

Punkt pierwszy, taka zasada wszelkich zasad: niepowodzenia w miłości i łóżku załatwiaj, jak my heteroseksualni, w domu, z przyjacielem lub rodziną. Punkt drugi: jeśli chcesz wyjść na ulicę i krzyczeć, że masz problem, bo nikt nie widzi, że jesteś gejem - patrz punkt pierwszy.

p.s: autor nie jest, uchowaj Boże, członkiem Młodzieży Wszechpolskiej oraz nie odgrywa się na kolegach homoseksualistach za przegraną w woborach do zarządu Lambdy.

49 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

chyba pierwszy raz odkąd czytam Twoje zapiski,muszę się niestety nie zgodzić...
co do savoir-vivre'u z początku wpisu,zgadzam się w zupełności. jeśli zaś chodzi o 2 zasady dla paradujących czy homoseksuaistów,proponuję też dodać coś dla Romana Giertycha,Lecha Kaczyńskiego i ich sympatyków,mniej lub więcej propagujących "normalność" czyli heteroseksualność:
1] Jeśli nie tolerujesz osób o innej orientacji seksualnej-zachowaj to dla siebie,a nie pokazuj na co cię stać,jesli masz "władzę" i ciepły stołek w sejmie
2] gej czy lesbijka to też człowiek,ale w rozumieniu w/w panów to chyba jest inny "gatunek człowieka"
3] jeśli któryś z w/w punktów "nie jest ci na rekę" to po prostu zachowaj swoje zdanie dla rodziny...

a tak nawiasem mówiąc-szkoda że nie mieszkam w Warszawie. Kupiłbym sobie koszulkę z wiadomym napisem o prezydencie stolicy, i z dumą paradował po ulicach miasta...

11:23 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Niestety, ale znajdziesz we mnie zgodę na każdą Twoją literę w tym wpisie, na przecinek i nawet spację.
Posłużę się pewnym obrazem:

Do Londynu przyjachał rosyjski dyrygent na wspólne wykonanie koncertu z londyńską orkiestrą.

W prywatnej rozmowie Rosjanin zwraca się do Anglika , kolegi po fachu.

- U nas jest już w pełni demokracja w Rosji. Czy wie pan np. ile ma pan w swej orkiestrze żydowskich muzyków? Bo ja wiem dokładnie- 16! O!

Na to skonfundowany Anglik odpowiedział:

- To mnie pan zaskoczył i zagiął, bo w mojej demokracji orkiestrowej nie mam zielonego pojęcia ilu mam żydowskich instrumentalistów.
**********************************

I teraz - przytoczony dialog orkiestrowy jest świetnym przykładem na zdrowy społeczny porządek, gdzie nie wylicza się, nie prowadzi się naddanych szpiegot i wywiadów, manifestacji /np. w orkiestrze/, ile tam zasiada żydowskich, homoseksualnych, czy feministycznych muzyków.

Pozdrawiam ciepło.

2:50 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Kiedy ja usłyszałam słowa Tomasza Nałęcza:"Wszyscy jesteśmy gejami!" w kontekście obrony demokracji jako takiej, to wybuchnęłam śmiechem. Szczyt absurdu politycznej poprawności został zdobyty.Wiem ,że całe zamieszanie było o możliwość demonstrowania a nie zawierania takich a nie innych związków, ale szum wokół tej demonstacji to dla mnie również pokaz wyjątkowej nudy z jaką walczą politycy. Jeśli coś chce uchodzić za zjawisko powiedzmy to tolerowane i mające określone prawa, to niech o to walczy, ale w mniej krepujący (dosłownie) dla innych sposób. Przychodzi mi na myśl program Kuby Wojewódzkiego, który za punkt honoru wziął sobie prowokacyjne odzieranie z tabu "polskiego homoseksualizmu" i wprowadzanie go do normy co wyglądało mnie więcej tak, że każdemu zaproszonemu przypisywano niby żartobliwie inną orientację i był ubaw ... dla prowadzącego. Było to żałosne a i samym środowiskom gejowskim pewnie wyświadczał niedźwiedzią przysługę. Zgodzę się z Drexlerem, że jeśli coś uważamy za normę lub może lepiej powiedzieć jeśli coś tolerujemy, no bo norma to raczej nie jest, to nie ma powodu robić z tego aż tak wielkiego "halo". Poza tym te demonstracje dotykają sfery intymnej, która przecież nie jest już od dawna jakimś tabu, ale przynajmniej na ulicy chcemy pozostać trochę "wstydliwi"...Pozdrawiam Panów :)

3:55 PM  
Anonymous Anonimowy said...

nie wiem Mewo,czemu myślisz że udział Tomasza Nałęcza w paradzie równości to obraz politycznej nudy... polityka nudna?..paradoksalnie codziennie słyszymy o jakichś teczkach,lustracjach,krętactwach i powoływaniu nowych komisji śledczych, więc nudno raczej nie jest...
problem lezy chyba w naturze samych polityków,bo gdy prezydent Warszawy chce budować Polskę "Prawem i Sprawiedliwością" to czemu nie stosuje się do samej nazwy partii...gdzie tu sprawiedliwość?.. ja jej niestety u Kaczyńskiego nie widzę,a jesli jest w jakiś sposób uprzedzony do osób o odmiennej orientacji to powinien to wyrażać w nieco inny sposób.
A co do wilekiego "halo" na temat demonstrowania swojej seksualności, czy ja wiem czy to jest robienie "halo"... kiedyś była inna akcja "Niech nas zobaczą", i to chyba o to chodzi. Żeby heteroseksualni uprzedzeni do "inności" ludzie zobaczyli że gej czy lesbijka to taki sam człowiek jak on sam...
Pozdrawiam Mewo.

10:54 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Drogi Słuchaczu/Czytelniku dla mnie osoby homoseksualne obojga płci to również ludzie, którym należy się taki sam szacunek jak heteroseksualnym. Ale wolę dyskretne kampanie społeczne uczące tolerancji i zrozumienia od szumnych parad, które krępują tematem swojego wystąpienia. Upieram się, żeby intymność pozostała intymna, co nie ma nic wspólnego z pruderią. Chciałabym,żeby były jakieś normy i wartości (NIE WSZECHPOLSKIE!!!), bo jak się wszystko zacznie przyjmować za normalne to ten świat stanie na głowie. Jak na razie to tylko z kobiety i z mężczyzny ( a dokładnie z ich splotu;) rodzi się nowy człowiek i tego póki co nie da się zmienić. Na szczęście! Politycy w ramach, może i dobrych chęci, wyskakują przed szereg i są zabawni w takiej przesadnej poprawności, która rodzi głupie hasła. Polityka nudna może i nie jest, choć potrafi czasem zmęczyć powtarzalnością i przewidywalnością zachowań. Lech Kaczyński pewnie złamał zasadę demokracji, ale jeśli by tego nie zrobił to pewnie nikt by o paradzie nie słyszał:) Poza tym ja widzę tyle problemów wokół i nie sądzę, żeby akurat dyskryminacja homoseksualna była tym najbardziej palącym. Homoseksualizm nie jest w jakiejś niszy. Wyszła ostatnio głośna książka Michała Witkowskiego "Lubiewo", po przeczytaniu której redaktor Kuźniar pewnie by się powiesił (śmiech). Nie czytałam, bo nie lubię obsceny i nie jestem ciekawa tego dziwnego, bo wyobcowanego, nastawionego na tu i teraz no i bardzo wulgarnego świata z całą jego subkulturą (straszne słowo)zachowań. Pozdrawiam:)

12:10 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Droga Mewo. Po raz kolejny twierdze że parada nie była obnażaniem swojej intymności,bo przecież [a może się myle?] nikt tam nie pokazywał co wyprawia w sypialni lub jakie ma marzenia erotyczne. Gdyby od samego początku była zgoda prezydenta na przemarsz,pewnie nie doszłoby do tego wszystkiego, i niektórzy nie twierdziliby,że paradowanie to obsceniczne pokazywanie tego co ma się pomiędzy nogami...
O książce,o której napisałaś nie słyszałem,ale zapewne dostanę ją w swoje ręce i ocenie czy rzeczywiście jest wulgarna i obsceniczna

9:12 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Możesz sobie na poralu "Gazety" wystukać w wyszukiwarce nazwisko Katarzyna Bielas i tam wyskoczy Ci wywiad z "Dużego Formatu", który ta dziennikarka przeprowadziła z autorem. Mniej więcej się zorientujesz o czym jest książka.

10:35 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Mewo, właśnie podsunęłaś mi pomysł na spędzenie kilku wieczorów z tą książką. i o ile się nie powiesze,to napisze conieco o tej pozycji...zobaczymy...
p.s. jak na razie sprawdzam strony o autorze i recenzje "Lubiewy" [?]

3:56 PM  
Anonymous Anonimowy said...

SŁUCHACZU/CZYTELNIKU z tego wywiadu Katarzyny Bielas Witkowski jawi się jako sensowny pisarz (zresztą to doktornat po polonistyce) nawet jeśli jego tematyka jest zawężona i przeznaczona dla ludzi o mocnych nerwach i niezbyt wyczulonych na pojęcie dobrego "smaku". Chociaż myślę, że ta wulgarność i obscena, niewątpliwie obecne w książce, nie są celowo narzucone przez pisarza, ale wymuszają je środowiska, które opisuje i ich styl życia. Jestem ciekawa jak napisałby powieść taką zwyczajną, nie "homolubną". Ale książka ma tę zaletę, że można po nią siegnąć lub nie, bo to nie parada. Ja po prostu szanując innych, chcę zachować jakiś "kręgosłup normalności", bo to mimo wszystko jest ważne bardziej niż nam się wydaje. A z tym dobrym smakiem to też dziwna sprawa. Pamiętam jak moje koleżanki prychały na książkę Jerzego Pilcha "Pod Mocnym Aniołem", że to tylko takie pijackie zapiski. A ja byłam pod wrażeniem tej przejmującej powieśći i jej czarnego humoru. Tak samo jak bardzo wzruszyła mnie rola Janusza Gajosa w "Żółtym szaliku" nakręconym na podstawie "Mocnego...". Zresztą Gajos to klasa sama dla siebie. Minimum środków, maksimum efektu. Pozdrawiam SŁUCHACZU/CZYTELNIKU i życzę wesołego, a nie obscenicznego tygodniu;). A poza tym może ja nie mam w tym wszystkim racji? Kto to, to wie :)

12:19 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Mewo, nie wiem czy doczytałaś się gdzieś w recenzjach tejże książki,ale Witkowski rownież jest homoseksualistą,a książka jest mocno przerysowana.. Mimo to opisy książki i Twoje słowa zachęciły mnie do jej przeczytania....
Pozdrawiam życząc miłego słonecznego weekendu

2:06 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Tak, znam preferencje Witkowskiego. Nie wiem czy książka jest przerysowana, no bo nie czytałam i nie mam odwagi. Ale, sądząc z tego co mówi autor w prasie, to on, choć nie opisuje dosłownie autentycznych historii na tychże autentycznych historiach się opiera. A sam sposób życia opisywanych postaci jest w jakiś sposób bardzo przerysowany, więc to przerysowanie rodzi samo życie, nawet nie konwencja literacka. Ależ to paradoks. Dyskusja zaczęła się od felietonu przeciw paradzie, a skończy na tym, że niektórzy zaczną czytać "Lubiewo" ;). A a propos ksiażek w ogóle to w poniedziałki ok 12 w nocy na TVN jest taki program "Wydanie drugie, poprawione" (nie wiem czy będzie w wakacje). Rzecz o nowościach wydawniczych prowadzona przez Kazimierę Szczukę. Do Szczuki jakoś powoli się przekonuję. Jest wyrazista, ma cięty język i nie owija w bawełnę. A co najważniejsze ta wyrazistość opiera się na oczytaniu i wiedzy a nie na haśle "mam dredy na głowie" ( to takie porównanie jakości wyrazistości). Ostatnio czytałam rozmowę Szczuki i Marcina Mellera na temat naszej polityki w którymś "Sukcesie". Na luzie i z przymrużneim oka. To była taka odtrutka na patrzenie "ciężkim i krytycznym okiem" na wszystko, co wokół. Aha, w tym programie "Wydanie drugie...." bardzo lubię Gucia czyli prof. Krzysztofa Kłosińskiego. Kiedyś jeszcze w "Dobrych książkach"(TVP) był prof. Tomasz Łubieński. Obaj panowie nie są wyniośli ani peszący swoim autorytetem. Fajnie się ich słucha (zwłaszcza Kłosińskeigo) a i pogadało by się z nimi pewnie też miło. Muszę już biec. Pozdrawiam.

3:12 PM  
Anonymous Anonimowy said...

tak,wiem że jest taki program na TVnie, widziałem kilka audycji, szkoda tylko że tak późno jest nadawany...
cóż, co do pozycji literackich to głównie opieram się na opiniach znajomych,więc zbytnio nie reaguje na czyjeś rewelacje w telewizji..
"Lubiewo" oczywiście przeczytam :)

10:07 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Tak, program emitowany bardzo późno. Czasem nie "doczekuję". Choć można się pobudzać w dzień kawę. Mam prosty przepis. Filiżanka kawy plus nieprzyzwoita góra bitej śmietany. Taką małą(?) czarną właśnie wypiłam. Pozdrowienia :)

11:06 AM  
Anonymous Anonimowy said...

a skąd ja o 22:20 bitą śmietanę wezmę? :( :( ... mała czarna z dużą ilością cukru musi wystarczyć i oby do północy ;)

10:18 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Bitą śmietanę można kupić w areozolu :). Wiem,nie brzmi to apetycznie ;), ale wtedy zawsze jest pod ręką. No i "efekt wizualny" ;) patrząc na filiżankę czy pucharek z truskawkami jest piorruuunujący....

8:11 PM  
Anonymous Anonimowy said...

wiem że można kupić w aerozolu ;)..ale o 22 to na mojej wiosce wszystkie sklepy zamknięte :/....więc musiałem zadowolić się czarną mocną...[a i tak nie doczekałem...]

p.s. czemu Redaktor Kuźniar nie komentuje naszych wpisów? :)...

4:33 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

Bo z niego taki redaktor.

4:47 PM  
Anonymous Anonimowy said...

"...ale poczucie humoru ma, co po felietonach widać TAAAK !":))

P.S. Do tej pory nie mogę powstrzymać śmiechu przy fragmencie o "przystąpieniu do zakonu pasażerów stołecznej linii numer 171". Oczywiście bawi mnie samo felietonowe określenie, a nie dyskomfortujący ( a może nie?)fakt.Pozdrawiam.

6:32 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Homofobia jest groiźna i trzeba ją leczyć tak samo, jak extremizm Wszechpolaków. Wypowiadanie takich polądów nie świadczy dobrze o Tobie, jako "dziennikarzu". To słychac zresztą. I powiem Ci tak: nie ma mężćzyzn heterosexualnych. Są tylko mężczyźni źle podrywani". Amen.

8:21 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

Pani Mewo droga, dopiero na hulajnodze poczulbym odrobine dyskomfortu, klaniam sie...

10:10 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

Kochany (co za tolerancja!) "paparatzi". Po pierwszym Twoim slowie nie mialem watpliwosci co do Twojej orientacji. Podrywanie zostawcie kobietom. Sa w tym bezkonkurencyjne. Zreszta w wielu innych dziedzinach, w ktorych je marnie nasladujecie, tez...

10:17 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Ten dyskomfort nie był złośliwie. Słowo pisane jest czasem "ułomne" i nieraz każdy zabarwi je sobie po swojemu. Nie chce już tej dusznej dyskusji o orientacji. Po prostu już nie chcę. Dobranoc.

10:32 PM  
Anonymous Anonimowy said...

dobranoc..a raczej dzień dobry...
Mewo ja za to śmieję się z komentarza "nie ma mężczyzn heteroseksualnych,są tylko źle podrywani"... no to czekam na to aż jakiś 'źle poderwany' będzie starał się poderwać mnie ;)..ha ha...
a tak jeszcze na marginesie: Panie Redaktorze- szykuje się jakiś urlop lub wakacje? :)

9:50 AM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

Wakacje juz tuz tuz... dla mnie znacznie pozniej ale przeciez musza nadejsc. Musza Panstwo ode mnie odpoczac.

10:18 PM  
Anonymous Anonimowy said...

ja nie mam zamiaru odpoczywać od wiadomości w wydaniu Redaktora :)...
dla mnie niestety też znacznie później wakację się zaczną...cóż..

10:26 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Ja tylko tak dla porządku intrygującego podziału - na dobrze i źle podrywanych...;-)
Padły tu słowa: "Zgodzę się z Drexlerem (...)."

Otóż drexler to kobieta, publicystka, literaturoznawca. Nie ma to znaczenia na poziomie merytorycznych rozważań, ale paradygmat "podrywu" implikuje niejako to sprostowanie:-) Pozdrawiam:-)

9:33 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Dzień Dobry,
To ja pozwoliłam sobie zgodzić się z Panią :). Zasugerowana męsko brzmiącym pseudonimem przypisałam pochopnie do odmiennej płci. A precyzyjne, krótkie, czasem "chłodno" naukowe oceny zdradzają pióro literaturoznawcy(-czyni).Pozdrawiam serdecznie :)

11:07 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Widzę, że wpadły dziś tutaj dwa sprostowania, ale 2 różnych osób.

Mój nick nie wywodzi się z krainy sportu /koszykówka/, ma inny rodowód. Ale powtórzę, płeć w dialogu, dyskursie nie ma znaczenia - liczy się meritum. Mewa -ciepło pozdrawiam:-)

1:35 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Myślę, że czasem płeć w dialogu ma znaczenie. Wszystko zależy od rodzaju i przede wszystkim od tematu rozmowy. W tej konkretnej dyskusji kobieta czyli ja stawała trochę w obronie światle rozumianego patriarchatu. Brzmi groźnie;) i feministki by mnie wyklęły. Ale mnie chodzi o szczytptę normalności, gdzie panowie nie biegają farbować sobie włosów lub nie daj Boże zmieniają orientację, ale są mądrymi, odpowiedzialnymi i opiekuńczymi facetami, na których można polegać i którzy są głową rodziny (a my rzecz jasna szyją ;), o ile to pojęcie jeszcze funkcjonuje. Którzy swoje partnerki podziwiają i bywają dumni, że są one interesujące i inteligentne. I nie chodzi mi tu o podziw dla przesadnej emancypacji, która ma swoje dobre strony, ale też zabija to, co powinno być naturalne i może właśnie normalne. A poza tym w rozmowie jest coś takiego jak konwencja. I jakoś tak inaczej rozmawia się w towarzystwie mieszanym a inaczej w towarzystwie, nazwijmy to homogenicznym. Zawsze Pan, jak potrafi, może zabłysnąć szarmanckim zachowniem czy miłym zwrotem. I jest fajnie. A meritum na tym nie ucierpi :)

5:27 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Mewo- tak się składa, że naukowo zajmuję się feminologią- szeroko rozumianą /nie tylko świat literacki/. Pisałam kiedyś o historii ruchu społecznego jakim jest feminizm- różne jego odłamy /czarny, abolicjonistyczny, anarchistyczny, liberalny etc/. Osobiście uważam, iż obecnie feministki nie są wrogami mężczyzn/nie każda zresztą była/, ale samych kobiet, które nie chcą nosić na czole tatuażu "jestem zdeklarowaną feministką". Wychodzę z założenia, że feminizm historycznie był potrzebny/prawo do głosowania chociażby/, ale postrzegam go jako antidotum na próby zepchnięcia kobiet do niebytu, a nie jako odrębną rasę kobiet. Bo o co walczy feminizm? By sam termin "kobieta" wystarczył, by miała swoje prawa, by inwestowała w sowją biografię. Bez protezy "feministka". Tak jak wystarczy sam termin "mężczyzna".
Jestem kobietą i mam swoje prawa, potrafię dbać o tę sferę bez naddanych transparentów.

Co do dyskusji, spotkań damsko- męskich. Małe exemplum. Brałam udział w dyskusjach politycznych, militarnych z oficerami /ostatnie konflikty zbrojne/- w sieci- gdzie nikt nie znał mej płci. Nie ukrywałam jej, ale pomimo żeńskiej formy wypowiedzi, ciągle pisano do mnie per "pan":-) Upomniałam się, i zaczęły się podejrzenia ,że jestem jednak facetem, bo argumentacja, sposób myślenia.I właśnie dlatego uważam, ze płeć nie może mieć znaczenia. Bo często zaczyna się kłusownictwo seksualne:-) miast kontynuacji dialogu. Mam bardzo afirmatywny stosunek do sexu, ale niekiedy chcę tylko pogadać:-) Kobieta chce dać komunikat, zwerbalizować swoje stanowisko- jej anatomia nie może mieć znaczenia dla formuły i temperatury dyskursu. W realnych spotkaniach najważniejszy dla mnie jest szacunek mężczyzny wobec mnie.
A to o czym piszesz, jest niczym innym, jak stale obecnym prądem iskrzącym pomiędzy mężczyzną i kobietą. Nawet będac u dentysty faceta- to się zdarza:-) Ale to już sama przyroda i do tego smaczna:-)
Pozdrawiam:-)

Ps. Jarku, wybacz za tę obszerną dygresję, choć trochę może nawiązuje do meritum wpisu:-)

8:52 PM  
Anonymous Anonimowy said...

DROGA DREXLER (brzmi jak droga Alexis ;)

Bardzo inteligentne spotrzeżenie, że feministki mogą stać się wrogami bardziej,mniej afiszujących się ze swoją chęcią emancypacji, kobiet, aniżeli mężczyzn. Również ja dziękuję Bogu za zdobycze feminizmu, nawet jeśli dziś wydają się one naturalne. Bywa, że feministki atakują na oślep. Przykład? Niewinny wywiad W. Olejniczaka i delikatne (?) "pokąsanie" go przez Kingę Dunin w jednym ze swoich felietonów. Owszem wolę, żeby prawa kobiet istniały bez otoczki transparentów z hasłami, ale nie każda kobieta jest silna i ma opracie. I bywa, że potrzebuje pomocy choćby i zorganizowanej i właśnie z transparentami. Dyskusja w sieci to inny typ dyskusji. Nie ma kontaktu wizualnego, zawsze istnieje możliwość "zblefowania" nie tylko swojej płci, ale nawet osoby jako takiej, choć mnie taki fałsz nie pozwoliłby na swobodną wymianę myśli. Lubię być choćby trochę "identyfikowalna". To takie ocieplenie bycia w "necie". Co do iskrzących prądów, męskich zakusów i pobłażajacego dla nas lub naszej wiedzy oka to myślę, że to występuje, ale nie zawsze. Jeżeli coś byłoby dla mnie wulgarne, ordynarne albo też zwyczajnie mało interesujące to bym się stanowczo wycofałą, uznając czyjąś, wątpliwą, bo wątpliwą przewagę, bolejac jednocześnie na poziomem najpierw człowieka, a potem dopiero przedstawiciela płci. Ja osobiście (podkreślam JA) chcę być w dyskusji traktowna merytorycznie na równi, z uwzględnieniem, że jestem kobietą i należy być wobec mnie delikatniejszym. Mam taką prywatną potrzebę, której nie każę traktować jako ogólnie przyjętej reguły. Na tej stronie mogę wypowiadać swoje zdanie, podkreślam, że jestem kobietą,chociaż nie ma to jakiegoś znaczenia w samym fakcie dyskusji, nie czuję żeby podchodzono do mnie "kłusowniczo" ;) czy pobłażliwie. Po prostu rozmawiamy. Widocznie tutejsi Panowie są fajniejsi niż ci militarni. Pozdrawiam.

10:19 PM  
Anonymous Anonimowy said...

wtrące się...
czy nie lepiej zmienić swoje pseudo? ;)...lub dodać Drexler"ka" albo Drexler-ona :)

11:01 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Słuchaczu/Czytelniku masz dziś dobry humor. Dowcipkujesz wszędzie;)))) Pozdrawiam ciepło i życzę super week-endu!!!

11:24 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Przy chamstwie nigdy się nie zatrzymuję, choć sarkazm i cynizm często kryją zdumiewającą prawdę, jakże biegunową wobec cech wcześniej wymienionych. Kwestia wytrwania, aż forteca asekuracji skruszeje:-) Setki razy się z tym spotkałam, z tą prawidłowością. I zawsze pamiętam o tym, gdy ktoś probuje mnie deprecjonować, iż najczęściej wynika to z braku wiary we własne poglądy, zakładając, że ten ktoś je w ogóle posiada.

Atrakcyjność mężczyzny na poziomie intelektualnym i mentalnym- nie zależy od profesji jaką uprawia.

Sam dialog uważam za najważniejszy atut wszelkich relacji. Dialog z całą oprawą w postaci empatii, szacunku, otwartości -co nie musi oznaczać kalki poglądów.

Ależ "kłusownictwo" nie musi być pejoratywem, jeśli obie strony widzą w tym sens:-)))) Pozdrawiam:-)

11:43 PM  
Anonymous Anonimowy said...

słuchacz/czytelnik - już wiesz, że jestem kobietą, innym też zawsze ujawniam. Więc nie ma problemu:-)

11:46 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Posiadam poglądy, choć wyrażam je delikatnie z dużą dozą wątpliowści czy aby mam rację. Taka moja "słodka" przypadłość. Jeśli chodzi o tzw. "prawidłowości" to zawsze są wyjatki od reguły,więc czekanie na to, że forteca asekuracji skruszeje to strata czasu. Po prostu nie asekuruję się.Point.

12:54 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Mewa - konieczna explikacja: w żadnym razie nie pisałam o Tobie- fortece, asekuracje etc. Kontynuowałam opis moich spotkań z mężczyznami - bo o tym rozmawiamy. Jakie mam doświadczenia i jakie związane są z nimi wnioski.

Mi także jest obca asekuracja- jeśli już o niej mówimy. Jestem ekstrawertyczką, z całym arsenałem tajemnic:-)

Naprawdę warto poczekać na skruszenie fortec niektórych mężczyzn - gratyfikacja przerasta oczekiwania. I nie mam na myśli drążenia, czy nastawania na męski świat. Zawsze powtarzam, że lubię dotykać miejsca intymnego mężczyzny- jego duszy, ale pod warunkiem, że sam prowadzi moją dłoń. Nie błądzę w miejsca dla mnie zakazane.
Tak więc małe nieporozumienie- ale na tym polega uroda dialogu, że można skonkretyzować intencje. Ciepło pozdrawiam nocnie:-)

1:09 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Przyznam się bez bicia, że nie odnajduję się w stylu dyskusji jaką Ty "D" uprawiasz. Po prostu jest to dla mnie zbyt naukowe i za "zimne". Piszesz "groźnie" tak jakby to był fragment z jakiegoś amerykańskiego periodka dla wykładowców. Niektóre wątki pachną mi taką "nowomową", za którą może nie ma aż tak powalającego sensu jakby sugerowało to ostre i wyspecjalizowane słownictwo.

8:20 AM  
Anonymous Anonimowy said...

..."fragment periodyku...." ma być rzecz jasna.

9:39 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Mewo - wróciłam do tego wątku, by tylko sprostować płeć. Ale pod sprostowaniem znalazłam Twoje słowa, nawiązujące do mego stwierdzenia, że płeć nie powinna mieć znaczenia.Rozwiązała się rozmowa, która mogła jedynie zaistnieć, przy aktywności 2 stron.

Gdy tym samym stylem - bo jest on constans - napisałam Jarkowi komenta -zgodziłaś się z jego treścią - pozdrawiając obu panów.

Po sprostowaniu napisałaś :"A precyzyjne, krótkie, czasem "chłodno" naukowe oceny(...)". Czyli już ujawniłaś swój odbiór mego stylu. Pomimo tego, inicjowałaś dalszą rozmowę.

I nagle ów styl uwiera. Pomijam już sam fakt, że styl rozmówcy miałby być przyczyną agonii rozmowy /sic!/, ale widzę inną cudowną sprawę.
Ten sam styl był Ok, gdy drex była "panem", ale staje się elementem dyskwalifikującym /sic!/- gdy okazało się, że niestety jest kobietą.
I to jest najlepsza konkluzja zamykająca dyskurs o płci w dialogu.
I jeszcze jedno. Twoja "subtelnie" wyrażona uwaga, że moje myśli są wyjałowione z sensu - świadczy nie tylko o braku elementarnej sprawy jaką jest szacunek wobec rozmówcy, ale zupełnie wyklucza owo ciepło, którym ponoć się legitymujesz. Poziom arogancji, protekcjonalny ton - w żadnym razie nie cechują ciepła - nie tylko stylu wypowiedzi, ale przede wszystkim ciepła w rysie osobowości.
Jednak nie warto ujawniać płci. Nie przy mężczyznach, ale przy kobietach.
Sarkazm i cynizm jest ucieczką ludzi słabych - nie moja to myśl, ale niemożebnie trafna.Dziękuję za rozmowę i kolejną lekcję ludzkich postaw. Proszę już nie kierować słów do mnie- tym bardziej, że nie jesteśmy u siebie. Pozdrawiam.

2:15 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Moim celem nie było urażnie kogoś. Jeśli się Pani tak poczuła to przepraszam.

6:02 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Drexler- ja wiem że jesteś Kobietą,ale zasugerowałem tylko na poczet przyszłych wypowiedzi na innych forach lub stronach....
Mewo moja droga- ja zawsze mam dobry humor :) :) :)... i zawsze staram się czy to dyskretnie czy wręcz nachalnie dowcipkować :)
pozdrawiam i również życzę upalnego weekendu

7:11 PM  
Anonymous Anonimowy said...

To nie kwestia urazy - po prostu czytam nie tylko literki, ale mam też doskonały słuch emocjonalny. Zadałam sobie trud przeczytania wszystkich Twoich komentów.
Nawet w polemicznych- jesteś uprzedzająco słodka - taki masz styl..OK. Pomijam już fakt, iż tylko mój nick trawestowałaś, innych używając zgodnie z ich brzmieniem. Pomijałam ten detal /Alexis etc/, ale...doczekałam się wyjaśnienia takiej praktyki, w obnażającym prawdziwy Twój stosunek do mnie - czepialstwie stylu.
Piszesz: "Niektóre wątki pachną mi taką "nowomową", za którą może nie ma aż tak powalającego sensu jakby sugerowało to ostre i wyspecjalizowane słownictwo."
Intencje tu są bardzo czytelne, nawet bez słuchu emocjonalnego. Styl jest jak pigment tęczowki oka- i czepianie się jego w jakiejkowliek dyskusji - jest pretekstem do przemycenia innych komunikatów. Bo w żadnym słowie nie odbiegłam od tematu, a szacunek wobec Ciebie był bazą.

Ciepło to nie plecak, który wkładasz przy jednych, a zdejmujesz przy innych.Bo jeśli tak się dzieje, nie ma mowy o istnieniu ciepła, ale o pospolitej strategii.Tyle.

7:34 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Słuchacz/czytelnik - sam widzisz, że lepiej mieć nick "na dwoje babka wróżyła":-))) Bo najtrudniej być kobietą przy innej kobiecie. Nigdy mi się nie zdarzyło, by facet czepiał się stylu /tu: pretekst/. Mam swoją prywatną niszę w sieci i jeśli ktoś był wobec mnie arogancki- to przez 9 miesiecy wrzucania publikacji -zawsze to była płeć nadobna. Tu także:-) Pozdrawiam ciepło:-)

7:42 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Doczekałam się w swoim życiu pięknych komplementów tak samo od Panów jak i od mądrych, cudownych wewnętrznie Pań, a za niektóre z nich mocno i z bijącym sercem trzymam kciuki. I dla mnie ICH opinie są ważne i one wpływają na moje samopoczucie. Nawet w połowie nie wpadłabym na zarzuty, które Pani mi przypisuje.Sympatycznie wymieniało mi się myśli z osobami na tym blogu. Na pocieszenie dodam, że rozstaję się od jutra z internetem (może to nie pech jak myślałam) i zostawiam Pani pole.

8:22 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Oczywiście moja reakcja na arogancki koment od razu sytuuje mnie wg Ciebie w grupie ludzi niecudownych:-) Kochanie- bodziec...reakcja:-)))Tylko to. Na drugi raz nie podrasowuj swego ego stachanowskimi recenzjami stylu ludzi, z którymi rozmawiasz. Bo jako filolog rodzimy wiele mogłabym napisać o Twoim, ale przecież nie o to chodziło.
A propos pola - to ciekawe co piszesz. Bo pole to należy jedynie do Jarka- Autora tego blogu.Ty mnie zatrzymałaś tu nadłużej. Jarka skomentowałam jedynie 2 razy.

Inną rzeczą jest fakt, uczynienia z strefy komentów chatu - gdzie stystycznie licząc masz największy udział w liczbie postów:-)

Nie interesue mnie żadne "pole" - pisałaś do mnie- dawałam odpowiedzi. Tyle.
Ale tekstem o polu potwierdziłaś moją diagnozę dotyczącą prawdziwych intencji i obaw.

Mam swego bloga, komunikatory etc.
"Nawet w połowie nie wpadłabym na zarzuty, które Pani mi przypisuje." - wiem, bo to wymaga atomu umiejętności autorecenzji.

Nie oceniam Ciebie, tylko napisałam co sądze o komencie stylowym. Bo takim Ty mnie obdarowałaś, a nie ja Ciebie.

A pole jest Jarka, który czyta tę wymianę słów i- albo nadziwić się nie może, albo po prostu śmieje się nad klawiaturą:-))))))))
I już na sam koniec - jeśli Ci nie pasi czyjś styl - nie komentuj go. Jest prostsza droga - rezygnacja z rozmowy.
Naszkicowałaś swój portret i za to na pewno Ci dziękuję.Lubię wsłuchiwać się w ludzi. Pozdrawiam z ogromem ciepła i życzę udanego wypoczynku:-)

8:42 PM  
Anonymous Anonimowy said...

i o co tyle hałasu?.... pytam się jako przedstawiciel płci odmiennej, do wszystkich odnoszący się z szacunkiem,nie wchodzący w konflikty [zwłaszcza damsko-damskie]...

9:52 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Hi

6:40 PM  
Anonymous Anonimowy said...

sex lesbian sex story having sex teen very young free sex teen video

4:19 PM  

Prześlij komentarz

<< Home