22 listopada 2005

Toruński Eden

- Niech będzie pochwalony. - Na wieki, wieków. - Długo panom tu jeszcze zejdzie, bo ciągle otwarte, że byle jełop się wślizgnie? - Wie ojciec, zależy jak się smar na mrozie przyjmie. Przepraszam Czytelników, dziś piszę na wyjeździe. Rozgrzewam ołówek w kanciapie przed Radiem Maryja. Siedzę od paru dni i słyszę jak się premier mija z ministrem, wyprzedza koordynatora, przepuszcza pełnomocnika. I brama siadła od tego ciągłego otwierania. W te i we wte, w te i we wte aż szlag trafił prowadnicę. A że dorabiam jako ślusarz, to wezwali.

Boimy się, że nas tu z kolegami zatrzymają na dłużej. Jak nie silnik przepalony, to alarm wyje, jak nie łożysko skrzypi, to lampka ostrzegawcza mruga. A prezes w sutannie chodzi i dogląda. Podpytuje i połaja. Nie ma sensu wracać. Siedzimy i robimy. W sobotę, już lekko wcięci, wymieniamy okablowanie, a tu nagle klaksony, koguty i wjeżdża jakieś jaśniepaństwo z Warszawy. Dawaj do radia. - Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze dziewica. Gośćmi audycji są pan minister gospodarki Piotr Woźniak oraz pan minister transportu i budownictwa Jerzy Polaczek. Dzwoni prezes, mówi, że droga Warszawa - Toruń to grzech. - Nawet w Białorusi są lepsze drogi czy autostrady, nie mówiąc już o zachodnich. Podchwytuje Woźniak. - Coś z tym zróbmy. Toruń to znakomita atrakcja turystyczna, niezwykle trudno dostępna, niemalże jak w głębi puszczy amazońskiej. - Podpisuję się pod słowami kolegi - rzuca w tle minister transportu.

W naszej kanciapie pęka druga butelka, na trzeźwo się tego słuchać nie da. Kolega mówił, jak go kierowca Wassermanna mało na bramie nie przejechał kiedy pędził na relaks. - Myśmy się tam czuli jak ludzie w wolnym kraju - wspominał potem koordynator. - Wreszcie w Polsce są media, w których można mówić bez żadnego skrępowania, można mówić, co się chce. Myśmy się nie obawiali, że coś zostanie zmanipulowane. Myśmy się tam czuli po prostu jak ludzie w wolnym kraju - wzdychał Wassermann.

Ja go rozumiem. W ogóle zaczynam się przekonywać do spokoju, który przyniosły nowe czasy. Czuję się jednym z nich, z nas znaczy. To liberalne tałatajstwo, zadawanie pytań, żądnie odpowiedzi, przypominanie, że tu czy tam zmieniliśmy zdanie, to zwracanie uwagi żeśmy nie są jedyni mądrzy na tym świecie, żarciki, że nam palma odbiła, ta Olejnik wykłócająca się rano z Jurkiem o próbówkę, obrzydlistwo. Cholera człowieka bierze jak tego słucha. Szczęśliwie jest już równowaga. Teraz panoszącemu się dotąd Piekłu możemy przeciwstawiać toruński Eden. Oto nasz salon masażu.

Niedawno, kiedy smarowaliśmy szynę, po której zamyka się brama radia, zagadnął nas emeryt z okolicy. - Niech panowie żałują, że ich nie było kiedy premier przyjechał. Dziedziniec kwiatami usłany był jak na Boże Ciało. On z Bożą pomocą wysiadł i pobłogosławił wszystkich. - Dwie czy trzy godziny temu byłem już kompletnie zmęczony, już nie miałem siły na nic - mówił. Ale to zmęczenie odeszło. Tu byłem w stanie bardzo szybko nabrać sił (proszę się nie rozklejać, dajmy mu skończyć). Dziękuję, że mogłem tu być i tych sił nabierać. Jeśli to prawda, że jestem pierwszym urzędującym premierem, który siedzi za tym mikrofonem, to rozpiera mnie duma.

Jaki premier, takie relanium.


3 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

A tak jeszcze nawiązując do zespołu rozkojarzenia ogólnego to czytając coś na stronie Joanny Szczepkowskiej natrafiłam na taką jej małą anegdotę, która nie jest o rozkojarzeniu, ale o niezrozumieniu się:)"(...) Kupiłam bilet do Szczecina. Weszłam do pociągu. Mój przedział pełen ludzi - bardzo miło sobie jedziemy. Idę do "Warsu". Kelner mówi: "A dokąd to Pani jedzie?" - " A do Szczecina" - mówię. "A to szkoda - mówi kelner - bo my jedziemy do Wrocławia". "Acha - mówię - i wychodzę z "Warsu". Pociąg przystaje w Poznaniu. Ja żegnam się z pasażerami i wysiadam. Idę do kasy i kupuję bilet na najbliższy pociąg do Szczecina. Wsiadam. Idę do przedziału, siadam na wolnym miejscu. Wokół mnie dziwna cisza. Patrzę a to Ci sami pasażerowie. Pociąg też ten sam. Tylko "Wars" odczepili i pojechał do Wrocławia (...)"

3:41 PM  
Anonymous Anonimowy said...

o rany, :))
przenieśmy stolice do torunia, politycy beda mieli blizej do jedynego slusznego radia.

5:02 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

...ladna przypowiesc o Warsie.dziekuje.Autor

10:58 PM  

Prześlij komentarz

<< Home