07 grudnia 2005

Ojciec Moher

Miałem sen. Siedziałem na szerokich betonowych schodach nad Wisłą w Toruniu. Paliło lipcowe słońce. Piłem kolejnego Heveliusa z niebieskiej puszki i patrzyłem na wodę, która niesie brudy z południa kraju. Obok siedział mężczyzna w czarnych spodniach i szarym swetrze, spod którego wystawała koloratka. Na lekko rozpłaszczonym nosie miał okulary z jasno brązowymi szkłami. Bawił się patykiem. Nagle się przysunął i zagaił: "co ty, ku..., Kuźniar wiesz o radiu?".

To był współczesny mistrz wizji i fonii. W środę upije się z okazji czternastych urodzin stacji. Będzie zabawiał około dziesięciu tysięcy zakochanych na zabój wielbicielek. Szczęściarz, cholera. Jedna z nich, członkini kółka recytatorskiego przy jednej z parafii napisała już nawet dla niego piosenkę. Proszę, żeby korekta niczego nie zmieniała.


Raz, dwa trzy i...: Poprzez Polskę wionął wiatr nadzieją/naród czeka na ratunek swój/komuniści nienawiścią zieją/opluwają to, co święte jest. I refren: Moherowy beret sobie włóż/i przy radiu stój jak Anioł Stróż/Pokaż im, jak Polakiem być/Pokaż, jak uczciwie z Bogiem można żyć.

Żeby nie było wątpliwości, to nie jest apel do pana Boga, to jedynie zawołanie do szefa toruńskiej stacji. Przy refrenie się rozklejam: Moherowy beret sobie włóż/i przy radiu stój jak Anioł Stróż. Czytałem w życiu kilka listów od nawiedzonych słuchaczy ale to jest szczyt umysłowego zaścianka. Kolejna zwrotka: Garną się pielgrzymki do Torunia/w modłach powierzając życie swe/kocha cię lud, ojcze Tadeuszu/prawdą i miłością obroń się. Niezłe, szczególnie kiedy ktoś zna melodię, do której to napisano. Idzie jak "Biała mewa" Lecha Stawskiego i jego zespołu KIS. Nie znam, choć powinienem, bo po dwóch miesiącach grania w roku '94 sprzedało się ponoć milion płyt z tym megasuperhiper przebojem. Artysta Stawski opowiada, że pomysł płyty przyszedł mu (a raczej strzelił) do głowy w czasie stanu wojennego kiedy pływał dookoła świata na statku ''Finlandia''. Ja na trzeźwo też bym tego nie wymyślił.

Utwór w oryginale intonować należy jak następuje: Poprzez morza i przez Oceany/płynie statek wśród spienionych fal/A na statku chłopak zakochany/zakochany w morzu tyle lat/Nad okrętem biała mewa leci/nad pokładem gdzieś się zerwał wiatr/A nad statkiem czarne chmury wiszą/a marynarz swą melodię gra. I mój ukochany, nie mniej grafomański, refren: Biała mewo leć daleko stąd/leć daleko na Ojczyzny ląd/Poleć powiedz, że marynarz chwat/morze kocha od dziecinnych lat.

Każdy, kto będąc w podróży po kraju pozwolił swojemu radiu na automatyczne strojenie fal wie, co najpierw ryknie z głośnika. Albo babcia modląca się swoim piskliwym głosem, albo zniewieściały ksiądz do przesady podkreślający dziewictwo Maryi. Perełka w postaci "trzech słów do ojca prowadzącego" już się raczej nie zdarzy. Ponoć na morzach i oceanach stacja z Torunia odbiera lepiej niż Gdynia Radio. Pewnie dlatego zasłuchany w sumienie Ojczyzny marynarz Stawskiego wrzucił do morza butelkę z tym wyznaniem.

Co się stało mój kraju ukochany/że takie herezje ślesz w świat bez nagany/moi druhowie z pokładu pytają przy winie/czyśmy tam nad Wisłą już opuścili jaskinie.

A my się wciąż pakujemy. Nieśmiałe próby ucywilizowania kończą się przy urnie. Dobrze, że nie musieliśmy długo czekać na hymn zwycięzców: Moherowy beret sobie włóż i przy radiu stój jak Anioł Stróż...

3 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Nawet nie przypuszczałam, że "Radio Maryja" ma tyle lat. W sumie przychodzą mi do głowy dwa pytania" jak on (o.Rydzyk to zrobił?) i jak w ogóle do tego doszło (że takie radio działa na taką skalę i z takimi wpływami?). Tylko Jan Paweł II mógł to definitywnie przeciąć, ale z dwóch powodów tego nie zrobił ( w porę), a potem to wszystko już na tyle wymknęło się spod kontroli, że trudno było i jest zatrzymać. Dość dawno temu w "Polityce" był artykuł na temat Kościoła Katolickiego i tam padła śmiała teza, że być może nastąpi w nim schizma właśnie z powodu "Radia Maryja", którą Kościół Katolicki przyjąłby z... ulgą. Hm... Kościół Katolicki może by i odetchnął, ale my???

4:43 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Aha, a o samej pobożności ks.Tischner powiedział, że "jest niezwykle ważna, ale rozumu nie zastąpi" :)

5:08 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Przyczepiło się do mnie słówko "aczkolwiek". Co coś opowiadam to mówię "aczkolwiek". Wiem: "Przyklej sobie na pralkę", ale to okropnie brzmi jak tak co raz wtrącam. Aczkolwiek:))

6:51 PM  

Prześlij komentarz

<< Home