"Fear factory" w/g Rydzyka
Ja niżej podpisany zaprzeczam swojej przynależności do dziennikarskich „szwadronów śmierci“. Praca dziennikarza nie polega na pieszczeniu władzy - także kościelnej. Celem tego zawodu jest, przepraszam za nazbyt górnolotne zdanie, szukanie prawdy i jej odkrywanie. Szczególnie prawdy, która może boleć, a czasem nawet zabić.
Czymże innym jest bowiem to błyskawiczne przejście arcybiskupa Wielgusa w stan „senioralności“, jak nie śmiercią cywilną. Nie mnie oceniać, czy na to zasłużył, czy nie. Zrobili to już historycy, także ci powołani przez Kościół, zrobił to wreszcie sam papież. Mnie porusza dramat człowieka. Każdy ma jednak taki czyściec na jaki zasłużył. I nawet nie jest już ważne, że w rezygnacji trzeba było arcybiskupowi pomóc. Ważne, żeby inni nie szli jego śladem.
Któryś z publicystów powiedział, że w sprawie abp. Wielgusa mieliśmy do czynienia z reality show. Podejrzewam, że miał na myśli katolicką wersję „Fear factory“. Wielu z nas ma przed sobą obraz nerwowo przymrużanych oczu arcybiskupa połączony z wrzaskiem tłumu. Przerażające, powtarzane kilka razy „nie“ w ustach wyznawców Rydzyka było niczym innym, tylko zbezczeszczeniem archikatedry św. Jana, było sprzeciwem wobec woli papieża.
Z drugiej strony dlaczego dziwić się, że Kościoł nie radzi sobie z lustracją, skoro nie umie zapanować nad zwykłym dyrygentem z Torunia? Tadeusz Rydzyk (przepraszam ale „ojciec“ nie przechodzi mi przez gardło) gra na nosie zarówno Episkopatowi, jak i rządowi. To oni tańczą tak, jak on gra. Nikt nie umie odwrócić tych proporcji.
Widać, że bezgraniczne oddanie Rydzykowi, ślepa wiara w jego bezczelne nauki nie wynikają z wykształcenia, wieku i nakrycia głowy. „Fear factory“ zaczyna nowy sezon.
3 Comments:
Widzialem dzisiaj Pana ;) Super :)
Jesteś już w TVN 24?
Bywam... patrze i ucze sie:)
Prześlij komentarz
<< Home