06 lutego 2007

Tupot polskich stóp

W kraju oburzenie, że porównują polskiego premiera do rosyjskiego prezydenta. Słyszeć tego nie może głównie pierwszy anty-Michnik IV RP Ziemkiewicz Rafał. Jego problem (kolejny). Mój jest większy: niektóre tezy tekstu w Newsweeku są prawdziwe. Wniosek: Jarosław Kaczyński bywa Putinem.

Wyjątkowo trudno się nie zgodzić z wyliczeniami Newsweeka, że premier traktuje prawo tak, jak mu w danej chwili pasuje (ordynacja samorządowa), nie znosi sprzeciwu (Radosław Sikorski), lekce sobie waży zdanie wyborców (brak reakcji na negatywną ocenę koalicji), że pogrywa na nacjonalistycznej strunie (antyniemieckie fobie, zarówno Kaczyńskiego jak i jego dyplomatycznej tuby Fotygi).

Mnie politykowanie w Moskwie i Warszawie (oczywiście nie tylko) przypomina wizytę w oceanarium. W dużym oszklonym basenie płynie sobie życie polityczne, władcy przestawiają kolejne klocki w im tylko zrozumiałej układance, a obywatele stoją przed szybą i nadziwić się nie mogą. Mogą wrzeszczeć jak oszalali – żadnego odzewu nie będzie. Nastąpiła groźna zamiana ról – ludzie są dla państwa, zamiast państwo dla nich.

Jedna z różnic między Władymirem Putinem a Jarosławem Kaczyńskim, poza oczywistą nierównością stanowisk, polega na sile oddziaływania na świat. Kiedy w Moskwie tupną nogą – świat wciąż drży. Kiedy sprzeciw słychać w Warszawie – zachód myśli, że to nowe kadry z filmu „Tupot małych stóp”.

1 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Ale - szukając podobieństw trochę na przekór Autorowi - w obu przypadkach niesmak jest i kac zostaje ;-).

10:33 PM  

Prześlij komentarz

<< Home