26 czerwca 2007

Lektyka została w garażu

Mistrz cynizmu przemówił. „Moją wrażliwość pielęgnują i codziennie podlewają chamstwo, zidiocenie, kurewstwo i hipokryzja“. To Janusz Głowacki tak uroczo odpowiada na pytanie o jego delikatność skrywaną pod kombinezonem supermana.

Współczesna Polska jest miejscem, w którym wrażliwość trzeba dobrze ukryć. Najlepiej brać przykład z najlepszego obywatela. Ponieważ zliczanie pozytywnych cech premiera jest dla prostego pismaka zadaniem zbyt obciążającym, o jednej tylko wspomnę – asertywność. „Niezjedzenie kolacji to jeszcze nie głodówka“, mówił szef rządu słuchaczom w porze śniadania. Myślę, że mogło im się cofnąć. Tych o mocniejszych żołądkach pokonać mogła reszta wypowiedzi – przyrównanie kobiet w białych kitlach do przestępców, którzy chcą „rozmontować władzę“ (to już myśl równoległa brata premiera).

Na dworze braci panuje niesłychane oddanie – myślą, mową i czynem. Nie sądziłem, że znajdzie się ktoś, kto przekona szefa rządu, że zamiast obrażać i poniżać pielęgniarki może im (i sobie) udowodnić, że jest gentelmanem. Udało się – znaczy się można normalnie.

Nikomu korona z głowy nie spadła, ba nawet lektyki nie trzeba było wyprowadzać z garażu.

11 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Istotnie Panie Jarku, w dzisiejszej rzeczywistości wrażliwość to towar deficytowy.
Bądźmy wrażliwi, nie zmieniajmy się!
Moją wczorajszą głowę cały dzień zaprzątała myśl, co stało się z małym puchatym kotkiem, którego spotkałam w drodze do pracy, zmarzniętym, mokrym, opuszczonym, i patrzącym bardzo ufnie mi w oczy. Może to i śmieszne, powie ktoś? Ale jakie ludzkie, nieprawdaż? Pozdrawiam serdecznie.

10:06 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Szkoda, że premierowi nikt nie powiedział, że dżentelmen całując kobietę w rękę schyla się z szacunkiem a nie szarpie tę rękę do siebie pod nos. Nie mogłam na to patrzeć. Może jestem za wrażliwa na takie widoki...

8:24 AM  
Blogger Unknown said...

Było trochę spekulacji kto premiera nakłonił do zmiany swojego "władczego" stanowiska. Pomyślałam sobie, że to nieważne kim jest ta osoba ale że w ogóle istnieje! W przeciwnym razie czeka Nas jeszcze wiele "niespodzianek"... No cóż "life is brutal...."

9:21 AM  
Blogger X said...

Za kobietą stanę murem. Mężczyzn nie rozumiem.

Szkoda mi strajkujących pielęgniarek. I choć mentalnie „jestem z nimi”, to współczuję im, bo wiem, że nic nie zdziałają. Cóż, trafiły na takiego premiera, który nie chce podjąć z nimi dialogu.
Boi się, że okaże się słaby? A może przecenia się? Lub nie do końca rozumie na czym polega rola premiera?
To pycha. Po prostu.

10:43 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Proszę kogoś obeznanego o wyjaśnienie mi tej sytuacji. Z tego co widzę w wiadomościach (przede wszystkim tvn24) pielęgniarki i lekarze żądają ponad dwukrotnej podwyżki pensji od początku 2008 roku. Przecież to jest niemożliwe, budżet by tego nie wytrzymał. Zresztą, gdyby zwiększono nakłady na wynagrodzenia pracowników służby zdrowia w wyniku uporczywych strajków byłoby źle. Inne grupy społeczne widząc, że jedynym sposobem na podwyższenie swojego dobrobytu są strajki - same zaczęłyby strajkować. Zapadłby chaos.
Oczywiście, uważam że lekarze oraz ogólnie osoby pracujące przy chorych powinny o wiele więcej zarabiać. Ale podwyżka z dnia na dzień jest niemożliwa.
Współczuje pielęgniarkom, oraz premierowi, który naprawdę ma trudną sytuację. Z pustego to i
Salomon nie naleje...

Na koniec tego wywodu pragnę "pojechać" retoryką.
Czy znacie biednego lekarza?

Pozdrawiam

11:07 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Wydaje mi się, że jeżeli Pan Premier wziąłby sobie poniższą myśl Monteskiusza do serca, zrobiłoby mu się lżej.
... nic nie jest bliższe niskich uczuć jak pycha i nie ma nic bliższego wzniosłości jak skromność.
Pozdrawiam serdecznie.

1:08 PM  
Blogger dratewka said...

Znam biednego lekarza, takiego, który dopiero zaczyna i ma niewiele zanim zdobędzie jakieś specjalizacje etc.
A gdyby rządzący sobie okroili pensje i zbędne wydatki do norm przyzwoitości to może znalazłyby się pieniążki dla tych, którzy słabo zarabiają?? Od jakiegoś czasu już powtarzam, że cały kraj powinien zastrajkować, to wtedy panowie posłowie i im podobni może by się obudzili.

2:49 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Zgadzam się z dratewką- może nie tyle ogólnokrajowy strajk co wsparcie dla tych którzy mieli odwage zastrajkować. Nie rozumiem tych którym tak łatwo przychodzi krytyka. Widocznie tak to już jest z nami Polakami, postawa- nie mam to i wy nie bedziecie mieli- jest silniejsza niż chrześcijanskie nakazy i zakazy a przecież tylu ludzi wierzy w Boga.

4:02 PM  
Anonymous Anonimowy said...

trochę współczuję pielęgniarkom, bo rzeczywiście wydaje mi się, że niewiele wywalczą.Chwilę uwagi, jakiś ochłap na pocieszenie a za kilka miesięcy-kiedy hałas przycichnie-okaże się że nawet to co wywalczyły nie jest takie jak miało być... Niestety - trudno to przechodzi przez usta, ale trzeba iść dalej i robić swoje ... I modlić się, żeby nie spotkało to nas samych ...

6:23 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Jeszcze nie miałam okazji jechać do Chorwacji, ale chętnie bym się zabrała ;]
Pozdrawiam Aga

11:11 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Gdyby lekarze polegali tylko na swoich pensjach szpitalnych to owszem, byliby biedni. Nie są, bo dorabiają wszędzie gdzie się da i to właśnie jest problem. Niejednokrotnie już w czasie wizyty lekarskiej patrzyły na mnie zza biurka małe, czerwone oczka lekarza, który zapewne pracował właśnie piętnastą godzinę. Oczywiście, można to tak zostawić, ale czy tego własnie chcą pacjenci?

11:56 PM  

Prześlij komentarz

<< Home