07 listopada 2007



Wiadomo gdzie. Sierpień 2007

24 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Mam równie piękne zdjęcia, tyle że z Wenecji lipiec 2007:) Pozdrawiam.Justyna.

8:21 PM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

Nie wątpię pani Justyno. A czym się różni Wenecja lipcowa od sierpniowej? Pozdrawiam. Autor

8:31 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Ech....

no ech....

mamaMagda

8:55 PM  
Blogger Malina said...

A ja ze swojego pobytu w Wenecji pamiętam plac św. Marka zalany wodą w wyniku przypływu... I pamiętam właścicieli eleganckich - i kosmicznie wówczas dla mnie drogich - sklepów w jego podcieniach, wiadrami wylewających wodę, w gumowcach, lecz mimo to uprzedzająco miłych. Czy może odbył Pan wycieczkę śladami komisarza Brunettiego?

9:23 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Pięknie, jak to w sierpniu czy lipcu w Wenecji..Dziękuję za ciepły akcent :)
Może to przez tą polską złotą jesień, ale właśnie zaintrygowało mnie wyobrażenie tej samej panoramy w listopadowej aurze..
Muszę popracować nad teleportacją.

9:45 PM  
Blogger X said...

Prawdziwa odskocznia... I o to chodzilo :)))

pozdrawiam.Ewa

10:26 AM  
Anonymous Anonimowy said...

"I pięknie jest.
I dobrze bardzo jest."

Że zacytuję wrocławskiego klasyka piosenki. Albo klasyka wrocławskiej piosenki... albo i jedno i drugie :-).
Dzięki, Jarku.
pozdr

12:01 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Gdzie Pan jest, Panie Jarku, na tym zdjęciu?Stawiam na tę żółtą plamę na środku tej pierwszej gondoli. No ,bo jeśli Pana tam nie ma, to ładniejsza byłaby widokówka niż ten smutny , szaro -bury widoczek.Na nim po prostu nic się nie dzieje, nuuuuda i tyle.

12:15 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Pana Jarka tam nie ma, bo robił zdjęcie!A fotka jest przecudna.Jedyna w swoim rodzaju Wenecja.I.

12:48 PM  
Blogger dratewka said...

Jeju, pięknie. Na wspomnienia mi się zebrało, bo byłam, ale to już 7 lat temu... wypadałoby wrócić na dłużej nawet, zachwycić się raz jeszcze... :-)
Panie Jarku, litości! taka fotka, a do wakacji tak daleko;-)

2:32 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Ruch jak na Marszałkowskiej!
Pozdrawiam Aga

3:57 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Panie Jarku gratuluję! Gdzie trzeba pomóc tam Pan Jarek pędzi. Czy to pożar czy powódź (jak na zdjęciu). Pozdrawiam.

4:05 PM  
Blogger Agata said...

niestety nie miałam przyjemności pozwiedzać tego pięknego miasta :( mam nadzieję, że to jeszcze przede mną... Na mojej małej liście miejsc do odwiedzenia Wenecja znajduje się w czołówce. Liczę, że kiedyś się uda :)

6:57 PM  
Anonymous Anonimowy said...

"Chodzenie po Wenecji jest zawsze wzdychaniem, wznoszeniem sie i opadaniem po niezliczonych mostkach. Ale kiedy sie staje nad brzegiem obszaru morskiego, nie wzdycha sie wtedy, lecz oddycha pełna piersia..." Ladne, prawda? To Iwaszkiewicz.
W Wenecji bylam zaledwie kilka godzin, ale to wystarczylo by sie zachlysnać.Zdarzylo sie nawet kilka bezdechow...:D Jeden na widok Canale Grande, wlasnie.
Ale sie rozmarzylam @:-)
Milego weekendu Wszystkim zycze!
Arrivederci!
A :D

2:17 PM  
Anonymous Anonimowy said...

ale coś się walą budynki po lewej...

10:37 PM  
Anonymous Anonimowy said...

To chyba musiała być druga połowa sierpnia, prawda? Też byłam w sierpniu we Włoszech tylko że w Rzymie, Florencji ogólnie podróżowałam po całej Toscanii. Pogoda była prześliczna ale ostatni tydzień taki akurat na zwiedzanie bym powiedizała.
Pozdrawiam Aga

11:18 AM  
Anonymous Anonimowy said...

jakoś ostatnio unika nasz autor tematów poważnych- szkoda, bo ostatnio rzeczywiście jest o czym rozmawiać( w przeciwieństwie do tematu koncentrującego się na opisywaniu zdjęć, bo to robią dzieci w szkole).
pozdrawiam,
kuba

1:33 PM  
Blogger dratewka said...

Kuba, no przesadziłeś;-) Autor tego bloga nie musi każdej notki zapełniać tekstem, przecież to Jego miejsce i sam decyduje co tutaj się pojawi:-)) zapomniałeś czym jest blog, Kuba?nie prowadzisz swojego? ja z niecierpliwością czekam na kolejne...zdjęcie:-)

3:13 PM  
Anonymous Anonimowy said...

jasne, że nie musi. ale byłoby znacznie bardziej interesująco
pozdrawiam,
kuba

5:42 PM  
Anonymous Anonimowy said...

A ja polecam Wenecję podczas karnawału. Generalnie widziałam to miasto wielokrotnie ale tegoroczny karnawał urzekł mnie nieprawdopodobnie.
A zdjęcia z niego mam równie piękne jak to z widokiem na Canale Grande.
Ostatni pobyt w Wenecji - również w sierpniu 2007. Niestety nie z Panem Jarkiem... a szkoda.

Pozdrawiam

4:14 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Panie Jarku.Krotko a jakze celnie.Wielkie uznanie! Ciesze sie rowniez ze wracaja sily witalne, bo smutne i szare juz teraz Gory Sowie raczej nie bylyby dobra inspiracja. Uznanie nalezy sie rowniez Malinie.Wiedzialem jak tworczy jest Jaroslaw Slonce Karpat wraz ze swoim "dworkiem" ale ten zestaw nawet dla najwiekszych sceptykow musi byc gejzerem geniuszu.

10:39 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Szanowny Panie Autorze-wykasował Pan już wpisy o Pana orientacji seksualnej/nawet wpis Pana Jacka Pałasińskiego/-szybki Pan jest.

11:08 AM  
Blogger Jarosław Kuźniar said...

Panie/Pani Anonimowy(a). W życiu sprawdza się zasada: zanim cokolwiek napiszę - sprawdzę. Polecam, szczególnie, że nie ma Pan/Pani daleko - wpis powyżej i komentarze do niego. Autor

10:45 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Panie Jarku, już na pierwszy rzut oka widać, że wyczyniasz Pan na tym blogu prawdzie Canale Grande!
Aż dziwne, żeś Pan kaczek na tej wodzie nie zdjął.

11:23 AM  

Prześlij komentarz

<< Home