31 grudnia 2007

......dobrego roku

Roku miłych zaskoczeń i rozczarowań
Dziękuję Czytelnikom za ostatnie 12 miesięcy

19 grudnia 2007

Stop. Święta

Lech Kaczyński, Tusk, Pawlak, Schetyna, Sikorski, Pitera, Niesiołowski, Jarosław Kaczyński, Gosiewski, Brudziński, Suski, Giżyński, Kurski, wszyscy Kamińscy.

Wrzask, kłótnie, bójki, przerzucanie się winą, obrzucanie wyzwiskami. Fałsz, brud, absurd, kłamstwo, zacietrzewienie. Wojna, niepokój, nerwy, strach.

Olejniczak, Karski, Senyszyn, Kempa, Napieralski, Szczygło, Kalisz, Cymański, Dudziński, Bielan, Iksiński. Minister, poseł, wojewoda, burmistrz, radny. Pani w kiosku, kasjer w banku, płynące wszędzie morze sklepowych wózków.

Stop. Spokój, zrozumienie, dystans, różnorodność zdań, słuchanie, wyjaśnianie, opieka, szczerość, odpoczynek, współczucie, pomoc, szacunek, tolerancja, mądrość, oddanie, bezwarunkowość.

Umieć szukać i wyróżniać rzeczy naprawdę istotne. Wyhamować i pilnować tego stanu jak najdłużej, tego sobie i Państwu życzę na Święta.

11 grudnia 2007

Toruński pacjent


To nie moje. Jedynie odchudziłem cytat: „kongres PiS najbardziej przypominał mi I Zjazd „Solidarności“ – podobne twarze, podobne zatroskanie o Polskę“. Tak uważa Antoni Macierewicz, wiadomo kto, wiadomo czyj. Zwyczajnie bredzi. Solidarność to toleracja dla odmiennego zdania, o której Macierewicz i jego formacja nie mają pojęcia.

Prezes PiS przyznał na kongresie, że pośród niewielu rzeczy, które jego partii nie wychodzą jest umiejętność dotarcia do młodych. Szalenie nieodkrywcze ale brawa za szczerość. Proszę więc w Poranku TVN24 Przemysława Gosiewskiego, żeby zrozumiałym dla młodych językiem powiedział co się wydarzyło na kongresie. Łapie oddech i mówi: „jesteśmy jedną wielką rodziną“. Oczywiście młodzi szaleją, rzucają się posłom PiS w ramiona, ale ci – zawstydzeni – proszą żeby ich nie przeceniać, bo zmiana dopiero się zaczyna.

Wielu wybitnych polityków PiS przyjechało na kongres z Torunia. Nie kpię z tego, uważam, że nie wolno zapominać o korzeniach. Guru opozycji zdradził, że przed mszą przyszli do niego wrodzy redaktorzy z komżami. Chcieli koncelebrować nabożeństwo. Przegonił ich. Uznał, że chcą podglądać, a to choroba jest przecież. Z tego trzeba się leczyć, grzmiał Rydzyk. Zdaje się, że był kiedyś taki film „Toruński pacjent“.




Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN 24.


05 grudnia 2007

Partia to ja!

Dorna jeszcze bym przełknął, ale tej jego suki nie ścierpię – narysował Henryk Sawka. Chyba nie mają Państwo wątpliwości czyje to słowa. W PiS jest aktualnie remanent. W peerelu nikt się nie przejmował klientami, zamykał sklep i szukał manka za dnia. Teraz takie rzeczy to tylko w nocy. Z tego punktu widzenia PiS jest bardzo nowoczesną partią.

Kogo by tam nie zapytać o rozliczenia ucina formułką o wewnętrznej sprawie partii. Tylko brat prezes i brat prezydent mogą rozliczać także za dnia. Dzięki nim wiemy, że Zalewski to bliżej nieznany im wiceprezes partii, że Ujazdowski zawsze był bardziej kanapowy niż masowy, a Dorn ma problemy co najmniej emocjonalne.

Całej trójcy dostało się głównie za to, że byli ulubieńcami mediów podczas gdy ich pryncypałów publicznie chłostano. W domyśle – nie płacili braciom danin, a kiedy dostawali wiadro zimnej wody ochoczo wylewali je na zakrwawione od bicza plecy Kaczyńskich. Skrajnie niewdzięczny okazał się także Kazimierz Marcinkiewicz. Biegał po mediach i ani razu nie zabrał któregoś z braci, choćby do charakteryzacji, choćby na widownię lub do reżyserki. Za tę nielojalność musiał zapłacić zsyłką.

Jak długi i jak intensywny nie byłby program prania powyborczych brudów w PiS zasada jest jedna: wyżej prezesa nie podskoczysz.

Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN 24.